Mocniejszy od amfetaminy
8 stycznia, 2018Wielu ludziom może się wydawać, że powołanie do służby Bożej musi mieć niezwykły charakter. Zgadzam się, że są wyjątkowe historie powołań. O sobie mogę jednak powiedzieć, że nic niezwykłego w mojej historii powołania nie ma, anioły do mnie nie przychodziły. Moje powołanie to droga, po której prowadzi mnie Bóg i na której można odczytać „znaki drogowe" jasno wskazujące Cel.
„Początek drogi”. W dzieciństwie w mieście na Białorusi, w którym mieszkałam, nie było ani kościoła ani parafii. Jednak każdego dnia modliłam się modlitwą do Matki Bożej, której nauczyła mnie moja babcia. W szkole nigdy nie myślałam o życiu zakonnym; niewiele też o nim wiedziałam. W którymś momencie miałam już gotowe plany na przyszłość: najpierw skończyć szkołę średnią, następnie uniwersytet, zamążpójście. Chciałam mieć trójkę dzieci i ulubioną pracę. „Człowiek planuje, Pan Bóg krzyżuje”. Tak było i w moim przypadku.
Znak „nawrócenie". Dość późno, będąc na pierwszym roku studiów, przyjęłam Pierwszą Komunię Świętą. Od tego momentu moje życie zmieniło się o 180 stopni. Przez kilka lat spotykałam na swojej drodze ludzi, dzięki którym trafiłam do studenckiej grupy przy kościele w Mińsku, którą prowadziły nasze siostry dominikanki. Tam po raz pierwszy w życiu spotkałam się z siostrami zakonnymi.
Znak „nie odwracać się". Pragnienie większej bliskości Boga rosło we mnie z każdym dniem. Zaczęłam w czwartki przychodzić na Adorację Najświętszego Sakramentu. Wtedy po raz pierwszy na modlitwie Jezus zapukał do mojego serca. Zaczęłam myśleć o życiu zakonnym. Ta myśl nie dawała mi spokoju. „Tylko nie to, nigdy w życiu” – mówiłam sobie wtedy. Próbowałam odpędzić od siebie te myśli, chodziłam na wykłady, zajęłam się nauką, starałam się częściej spędzać czas z przyjaciółmi. Nawet specjalnie powstrzymywałam się od częstego chodzenia do kościoła. Próbowałam wyjaśnić Jezusowi, że mam swoje plany na życie. Jednak głęboko w sercu czułam pragnienie wielkiej miłości. Pewnego dnia, w czasie Wielkiego Postu, brałam udział w rekolekcjach. Modliłam się również w tym czasie o rozpoznanie swojego powołania. Na końcu rekolekcji ksiądz modlił się nad każdym uczestnikiem. Podczas modlitwy usłyszałam następujące słowa: Jezus chce, żebyś żyła Jego miłością, ale pamiętaj: żyj tylko Jego miłością. W tym momencie poczułam wielki pokój. Potem jeszcze długo się modliłam i w końcu zdecydowałam się wybrać drogę życia zakonnego.
Poprosiłam o przyjęcie do Zgromadzenia Sióstr św. Dominika.
Znak „główna droga". Tak rozpoczął się mój pierwszy etap formacji pod nazwą aspirat, który trwał dość długo, bo musiałam skończyć studia medyczne, a potem je odpracować. Dla mnie to był czas, aby dowiedzieć się więcej o życiu sióstr i charyzmacie Zgromadzenia. 12 września 2015 rozpoczęłam postulat. Przede mną jeszcze długa droga, wiele trudności i wyzwań, ale – mocno wierzę – że również i znaków. Miłość Boga będzie mnie prowadzić, bo On mnie pierwszą wybrał, a więc Sam da siłę, abym za Nim szła. Najważniejsze, by mieć przed oczyma Cel i zmierzać do Niego prostą drogą.
Dziękuję Bogu za to, że mnie wybrał. Człowiek jest szczęśliwy wtedy, kiedy jest na swoim miejscu. Warto odkryć, czego od ciebie oczekuje Jezus. Tylko On, swoimi sposobami, może zaspokoić pragnienia twojego serca.
s. Anastazja, nowicjuszka z Białorusi