Wakacje
22 czerwca, 2018Kraj lat dziecinnych…
25 czerwca, 2018Wakacje. Zawsze się cieszyłam. Nie powiem, że teraz się nie cieszę, bo chyba byłabym nienormalna, ale… taki jakiś smuteczek mnie dopada. Ledwo wyczuwalny. Tli się na dnie duszy i domaga uwagi. „Czegoś mi braknie, kogoś widzieć żądam”, że zacytuję Mistrza. No tak. ICH mi brakuje. Tych młodych, zdolnych, teatralnych wariatów. Ich stania przed pokojem nauczycielskim i czekania na próbę i pytania: „co robimy nowego?”. Wspólnego sprawiania, że opowieść, jaką bierzemy na warsztat, dostaje na scenie drugie życie. I to życie rodzi się na naszych oczach. Przydeptywania scenariusza, gdy nam spadnie na ziemię (wtajemniczeni wiedzą, o co chodzi). Nieustannej walki z Bardzo Ważnymi Lekcjami, na których Młodzieniec musi być, podczas gdy Świtezianka ma wolne (lub odwrotnie) oraz wiecznie „ostatnimi” autobusami… a także tzw. okolicznościami towarzyszącymi w postaci auli zajętej przez krwiodawstwo/ komers/ inne próby/ konkurs piosenki obcojęzycznej/ matury piętro wyżej/ chór pana Zakrzewskiego, którego „miało dzisiaj nie być”, ale z jakichś magicznych powodów się pojawił… Niepotrzebne skreślić.
Brakuje mi tej ich zadziorności. Tego „nienawidzę Mickiewicza”, a po jakimś czasie: „a może we mnie coś z niego jednak jest?”.
I katechezy mi troszeczkę brakuje. Tych ich oskarżeń rzucanych pod adresem Pana Boga i Kościoła. Tej determinacji w udowadnianiu, że nie ma dowodów na Jego istnienie. Tej niezliczonej ilości pytań, na które sama czasami chciałabym znać odpowiedź, ale wiem, że na ziemi jej nie znajdę, bo wszystko rozbija się o wiarę… Więc cóż… szukamy razem. I razem się tej wiary uczymy.
Miałam dzisiaj takie dèja vu: szkolny wirydarz. Słońce. Uczniowie. Nauczyciele. Przemówienie przewodniczącego szkoły… Zupełnie jak we wrześniu. Tylko twarze uczniów i nauczycieli mają już imiona i nazwiska, a także swoją konkretną historię. Stały się dla mnie nieanonimowe i oswojone. A ja inna, zakorzeniona, tutejsza… „…I tęskniąc sobie zadaję pytanie, czy to jest przyjaźń, czyli też kochanie…”. Tak. Już tęsknię.
Siostra Benedykta Baumann OP