parallax background

Ty masz powołanie…

17 lipca, 2018
Rekolekcje i wolontariat
16 lipca, 2018
Jubileusze
19 lipca, 2018
Rekolekcje i wolontariat
16 lipca, 2018
Jubileusze
19 lipca, 2018

Siedzę na ławce, przed oczami mam Giewont i próbuję sobie przypomnieć jak to było z moim powołaniem. Pierwszy raz, kiedy pomyślałam, aby zostać siostrą zakonna miałam 8 lat. Miałam wtedy taką koleżankę, starszą ode mnie o 10 lat i ona wstąpiła do Zgromadzenia Sióstr Albertynek. Gdy przyjechała nas odwiedzić w stroju postulanckim; wtedy postulantki miały swoje stroje, tak bardzo mi się spodobał ten strój, że powiedziałam sobie, że ja też zostanę siostrą, bo chcę chodzić w takim stroju. Nigdy więcej nie spotkałam już tej koleżanki, ale wiem, że jest Albertynką. Czas płynął, a ja ciągle pamiętałam o moim dziecięcym pragnieniu. W ósmej klasie poznałam nasze Siostry, kilka razy byłam na rekolekcjach dla dziewcząt w Krakowie. Czas płynął, dorastałam, zakochałam się i myśl o klasztorze przestała być moją myślą. Byłam szczęśliwa i chciałam być szczęśliwą żoną, matką, bardzo kochaną przez tego, którego ja kochałam. W końcu przyszedł dzień studniówki, oczywiście poszłam na nią z moim ukochanym, a po studniówce zobaczyłam tak po prostu z dnia na dzień, że ten mój ideał wcale nie jest taki idealny, że moje serce już wcale tak mocno do niego nie bije i w ogóle jest jakoś nie tak. No i koniec końców wszystko się skończyło. Zostałam sama. Przyszła wiosna, a z wiosną pojawił się nowy - stary chłopak, bo znaliśmy się już od jakiegoś czasu. Spotykaliśmy się, ale jakoś moje serce nie chciało zabić do niego tak jak powinno zabić, to nie była miłość. W końcu przyszła matura i plany na studia. Tylko chyba Pan Bóg miał inny plan i nie zawahał się w dość oryginalny sposób pokazać mi tego, a może upomnieć się o to, co obiecałam Mu w dzieciństwie. Oblałam ostatni egzamin maturalny (wtedy matura wyglądała trochę inaczej), i musiałam zdawać poprawkę w sierpniu, a to przekreśliło, przynajmniej na ten czas moje plany, co do studiów. Gdy już zaczęły się wakacje pojawił się w mojej głowie pomysł, aby pojechać na rekolekcje do Dominikanek. Przypomniałam sobie, że przecież kiedyś chciałam być siostrą zakonną. I to mnie trochę przeraziło i powiedziałam sobie, że to jednak zły pomysł, nie będę zakonnicą. Na żadne rekolekcje nie pojadę. Nie chciałam pojechać, bo gdzieś w głębi serca wiedziałam, że jak pojadę, to będę musiała zostać siostrą zakonną. Wakacje płynęły był już sierpień, gdy spotkałam na ulicy koleżankę, z którą kiedyś byłam na rekolekcjach na Kasztanowej. I ona mnie pyta, czy nie miałabym ochoty pojechać z nią na rekolekcje do Krakowa, bo ona chciałaby pojechać, ale nie ma, z kim. Dziś już nie bardzo wiem jak to się stało, ale pojechałam. I stało się tak jak się obawiałam, poprosiłam o przyjęcie do Zgromadzenia. Zostałam przyjęta, ale moje serce zostało w domu, ogromnie tęskniłam do mojego świata, do moich planów na życie. Gdy patrzyłam na starsze siostry nie mogłam się pogodzić, że mam tak żyć, że mam się zestarzeć, jako zakonnica. I po niedługim czasie wyjechałam, ale zabrałam ze sobą jedno zdanie, które powiedziała do mnie na pożegnanie ówczesna Matka Generalna Barbara: „Ty masz powołanie.” To było jak piętno, które zepsuło wszystkie moje plany na życie i prześladowało mnie dosłownie w dzień i w nocy, nawet we śnie. W końcu musiałam się poddać i pójść tą drogą, którą dla mnie przygotował Bóg. Wróciłam do klasztoru i jestem, od 26 lat jestem.

Patrzę na Giewont, a on ciągle taki sam, niezmienny, jedyne, co nas łączy to przybywające lata i jemu i mnie i nam wszystkim przybywa lat. Być może za kilka lat Ty, która teraz masz naście lat i czytasz moje świadectwo swojego powołania napiszesz jak to było z Twoim powołaniem.

Siostra Natalia Janik OP