XVII Niedziela zwykła (B)
28 lipca, 2018XIX Niedziela zwykła (B)
11 sierpnia, 2018XVII Niedziela zwykła (B)
28 lipca, 2018XIX Niedziela zwykła (B)
11 sierpnia, 2018Kiedy ludzie z tłumu zauważyli, że na brzegu jeziora nie ma Jezusa ani Jego uczniów, wsiedli do łodzi, dotarli do Kafarnaum i tam szukali Jezusa. Gdy zaś odnaleźli Go na przeciwległym brzegu, rzekli do Niego: «Rabbi, kiedy tu przybyłeś?»
W odpowiedzi rzekł im Jezus: «Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Szukacie Mnie nie dlatego, że widzieliście znaki, ale dlatego, że jedliście chleb do syta. Zabiegajcie nie o ten pokarm, który niszczeje, ale o ten, który trwa na życie wieczne, a który da wam Syn Człowieczy; Jego to bowiem pieczęcią swą naznaczył Bóg Ojciec».
Oni zaś rzekli do Niego: «Cóż mamy czynić, abyśmy wykonywali dzieła Boga?»
Jezus, odpowiadając, rzekł do nich: «Na tym polega dzieło Boga, abyście wierzyli w Tego, którego On posłał».
Rzekli do Niego: «Jaki więc Ty uczynisz znak, abyśmy go zobaczyli i Tobie uwierzyli? Cóż zdziałasz? Ojcowie nasi jedli mannę na pustyni, jak napisano: „Dał im do jedzenia chleb z nieba”».
Rzekł do nich Jezus: «Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Nie Mojżesz dał wam chleb z nieba, ale dopiero Ojciec mój daje wam prawdziwy chleb z nieba. Albowiem chlebem Bożym jest Ten, który z nieba zstępuje i życie daje światu».
Rzekli więc do Niego: «Panie, dawaj nam zawsze ten chleb!»
Odpowiedział im Jezus: «Ja jestem chlebem życia. Kto do Mnie przychodzi, nie będzie łaknął; a kto we Mnie wierzy, nigdy pragnąć nie będzie». (J 6, 24-35)
Czytając fragment szóstego rozdziału Ewangelii według św. Jana na XVIII niedzielę zwykłą możemy poczuć atmosferę wydarzeń z nad jeziora Galilejskiego. Aby dobrze zrozumieć kontekst mowy Pana Jezusa do otaczających go ludzi powinniśmy się cofnąć do wcześniejszego wydarzenia. Ludzie otaczający Nauczyciela byli świadkami cudownego rozmnożenia chleba dla tłumu liczącego więcej niż pięć tysięcy ludzi ( w tamtym czasach nie liczono kobiet i dzieci). Ludzie byli zachwyceni – dość, że leczył za darmo każdy rodzaj chorób to jeszcze rozdawał chleb i ryby. Euforia tłumu sięgała zenitu kiedy ktoś rzucił hasło aby uczynić Jezusa królem. Tak to byłby świetny król – myślał niejeden pobożny Żyd – przy Nim wszystkie problemy znikały jak sen czy mgła ponieważ często pokazał swą cudowną moc. Postanowiono więc wcielić słowa w czyn i ,,porwać Go, aby Go obwołać królem (…)" (J 6,15). Jezus jednak ukrył się, odszedł, zniknął. Zdumienie ich nie miało granic. W ten sposób Jezus pokazał im, że nie potrzebuje ich aprobaty, zachwytu czy akceptacji. Zaczynają Go szukać w Kafarnaum ale bezskutecznie. Kiedy w końcu odnaleźli go na przeciwległym brzegu pełni podziwu wobec sposobu i prędkości przemieszczania się pytają w jaki sposób tam się znalazł słyszą bardzo niepokojącą odpowiedź: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Szukacie Mnie nie dlatego, że widzieliście znaki, ale dlatego, że jedliście chleb do syta(…) (w. 26). Na pewno nie takiej odpowiedzi by sobie życzyli. Jezus zdaje się obnażać prawdziwe intencje ich serca… Czują że Jezus im się wymyka – nie jest ugodowy i nie da się przekupić miłym słowem i obietnicą królowania.
W tym kontekście warto porozmyślać nad swoimi motywami działania – jak widzi moje życie Jezus? On, który zna nasze serca na wylot… Gdyby zapytał mnie dziś dlaczego idę na pielgrzymkę? Dlaczego chcę być tak lubiany przez innych? Jaki jest motyw mojego bycia wolontariuszem? Czemu tak ochoczo opowiadam o wadach innych osób a siebie łatwo usprawiedliwiam? Jaki jest prawdziwy motyw mojego postępowania? Czy z kolei ja nie wykorzystuję innych dla swoich celów? Czy jestem prawdziwy w tym co robię?
Przejdźmy dalej. Rozmowa z ludźmi, którzy dzień wcześniej byli świadkami tak wielkiego cudu rozmnożenia chleba nabiera dynamiki. Rozmówcy Jezusa nie okazali się zbyt pojętni – żądają niby małe dzieci następnego cudu: Jaki więc Ty uczynisz znak, abyśmy go zobaczyli i Tobie uwierzyli? Cóż zdziałasz? (w. 30). Kiedy odwołują się do wydarzeń związanych z wędrówką Ludu Wybranego do Ziemi Obiecanej wystawiają cierpliwość Jezusa na próbę. Historia niewiary serca ludzkiego zatacza koło – kiedyś Izraelici nie rozumieli i grzeszyli niewdzięcznością wobec Boga i Mojżesza tak również teraz zdają się nic nie rozumieć. Czyżby cuda które czyni Nauczyciel nie wystarczały? Jezus jednak ryzykuje i wprowadza ich na wyższy poziom – próbuje pokazać, że nie jest ważny tylko ten pokarm ziemski zaspakajający głód fizyczny – jest jeszcze głód duszy, który może zaspokoić tylko pokarm niebieski czyli On sam w Eucharystii. Ja jestem chlebem życia. Kto do Mnie przychodzi, nie będzie łaknął; a kto we Mnie wierzy, nigdy pragnąć nie będzie (w. 35).
Zadziwiający jest Jezus, który doskonale widzi z kim ma do czynienia a jednak pomimo ich niewiary i krótkowzroczności chce im pokazać prawdę choć wie, że nie będzie ona przyjęta. Wie On również doskonale, że Ci którzy teraz słuchają i zgadzają się z Nim za parę chwil odwrócą się i odejdą.
Pomyślmy przez chwilę czy jestem gotowy aby iść za Jezusem pomimo, że wiara w Niego wymaga odwagi przyznania się do Niego wobec innych? Jaka jest moja wiara? Czy wybieram sobie tylko to co mi pasuje? Czy wierzę, że On jest rzeczywiście w kawałku białego Chleba? Czy uczestniczę we Mszy świętej bo trzeba, bo wypada? Czy już zdarzyło mi się oddać Mu swój wolny czas i prawdziwie z Nim porozmawiać ,, twarzą w twarz jak się rozmawia z Przyjacielem?”
Siostra Barbara Turecka OP
W odpowiedzi rzekł im Jezus: «Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Szukacie Mnie nie dlatego, że widzieliście znaki, ale dlatego, że jedliście chleb do syta. Zabiegajcie nie o ten pokarm, który niszczeje, ale o ten, który trwa na życie wieczne, a który da wam Syn Człowieczy; Jego to bowiem pieczęcią swą naznaczył Bóg Ojciec».
Oni zaś rzekli do Niego: «Cóż mamy czynić, abyśmy wykonywali dzieła Boga?»
Jezus, odpowiadając, rzekł do nich: «Na tym polega dzieło Boga, abyście wierzyli w Tego, którego On posłał».
Rzekli do Niego: «Jaki więc Ty uczynisz znak, abyśmy go zobaczyli i Tobie uwierzyli? Cóż zdziałasz? Ojcowie nasi jedli mannę na pustyni, jak napisano: „Dał im do jedzenia chleb z nieba”».
Rzekł do nich Jezus: «Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Nie Mojżesz dał wam chleb z nieba, ale dopiero Ojciec mój daje wam prawdziwy chleb z nieba. Albowiem chlebem Bożym jest Ten, który z nieba zstępuje i życie daje światu».
Rzekli więc do Niego: «Panie, dawaj nam zawsze ten chleb!»
Odpowiedział im Jezus: «Ja jestem chlebem życia. Kto do Mnie przychodzi, nie będzie łaknął; a kto we Mnie wierzy, nigdy pragnąć nie będzie». (J 6, 24-35)
Czytając fragment szóstego rozdziału Ewangelii według św. Jana na XVIII niedzielę zwykłą możemy poczuć atmosferę wydarzeń z nad jeziora Galilejskiego. Aby dobrze zrozumieć kontekst mowy Pana Jezusa do otaczających go ludzi powinniśmy się cofnąć do wcześniejszego wydarzenia. Ludzie otaczający Nauczyciela byli świadkami cudownego rozmnożenia chleba dla tłumu liczącego więcej niż pięć tysięcy ludzi ( w tamtym czasach nie liczono kobiet i dzieci). Ludzie byli zachwyceni – dość, że leczył za darmo każdy rodzaj chorób to jeszcze rozdawał chleb i ryby. Euforia tłumu sięgała zenitu kiedy ktoś rzucił hasło aby uczynić Jezusa królem. Tak to byłby świetny król – myślał niejeden pobożny Żyd – przy Nim wszystkie problemy znikały jak sen czy mgła ponieważ często pokazał swą cudowną moc. Postanowiono więc wcielić słowa w czyn i ,,porwać Go, aby Go obwołać królem (…)" (J 6,15). Jezus jednak ukrył się, odszedł, zniknął. Zdumienie ich nie miało granic. W ten sposób Jezus pokazał im, że nie potrzebuje ich aprobaty, zachwytu czy akceptacji. Zaczynają Go szukać w Kafarnaum ale bezskutecznie. Kiedy w końcu odnaleźli go na przeciwległym brzegu pełni podziwu wobec sposobu i prędkości przemieszczania się pytają w jaki sposób tam się znalazł słyszą bardzo niepokojącą odpowiedź: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Szukacie Mnie nie dlatego, że widzieliście znaki, ale dlatego, że jedliście chleb do syta(…) (w. 26). Na pewno nie takiej odpowiedzi by sobie życzyli. Jezus zdaje się obnażać prawdziwe intencje ich serca… Czują że Jezus im się wymyka – nie jest ugodowy i nie da się przekupić miłym słowem i obietnicą królowania.
W tym kontekście warto porozmyślać nad swoimi motywami działania – jak widzi moje życie Jezus? On, który zna nasze serca na wylot… Gdyby zapytał mnie dziś dlaczego idę na pielgrzymkę? Dlaczego chcę być tak lubiany przez innych? Jaki jest motyw mojego bycia wolontariuszem? Czemu tak ochoczo opowiadam o wadach innych osób a siebie łatwo usprawiedliwiam? Jaki jest prawdziwy motyw mojego postępowania? Czy z kolei ja nie wykorzystuję innych dla swoich celów? Czy jestem prawdziwy w tym co robię?
Przejdźmy dalej. Rozmowa z ludźmi, którzy dzień wcześniej byli świadkami tak wielkiego cudu rozmnożenia chleba nabiera dynamiki. Rozmówcy Jezusa nie okazali się zbyt pojętni – żądają niby małe dzieci następnego cudu: Jaki więc Ty uczynisz znak, abyśmy go zobaczyli i Tobie uwierzyli? Cóż zdziałasz? (w. 30). Kiedy odwołują się do wydarzeń związanych z wędrówką Ludu Wybranego do Ziemi Obiecanej wystawiają cierpliwość Jezusa na próbę. Historia niewiary serca ludzkiego zatacza koło – kiedyś Izraelici nie rozumieli i grzeszyli niewdzięcznością wobec Boga i Mojżesza tak również teraz zdają się nic nie rozumieć. Czyżby cuda które czyni Nauczyciel nie wystarczały? Jezus jednak ryzykuje i wprowadza ich na wyższy poziom – próbuje pokazać, że nie jest ważny tylko ten pokarm ziemski zaspakajający głód fizyczny – jest jeszcze głód duszy, który może zaspokoić tylko pokarm niebieski czyli On sam w Eucharystii. Ja jestem chlebem życia. Kto do Mnie przychodzi, nie będzie łaknął; a kto we Mnie wierzy, nigdy pragnąć nie będzie (w. 35).
Zadziwiający jest Jezus, który doskonale widzi z kim ma do czynienia a jednak pomimo ich niewiary i krótkowzroczności chce im pokazać prawdę choć wie, że nie będzie ona przyjęta. Wie On również doskonale, że Ci którzy teraz słuchają i zgadzają się z Nim za parę chwil odwrócą się i odejdą.
Pomyślmy przez chwilę czy jestem gotowy aby iść za Jezusem pomimo, że wiara w Niego wymaga odwagi przyznania się do Niego wobec innych? Jaka jest moja wiara? Czy wybieram sobie tylko to co mi pasuje? Czy wierzę, że On jest rzeczywiście w kawałku białego Chleba? Czy uczestniczę we Mszy świętej bo trzeba, bo wypada? Czy już zdarzyło mi się oddać Mu swój wolny czas i prawdziwie z Nim porozmawiać ,, twarzą w twarz jak się rozmawia z Przyjacielem?”
Siostra Barbara Turecka OP