Obozy dla młodzieży w USA
16 sierpnia, 2018Pierwsze śluby
17 sierpnia, 2018Obserwując św. Jacka możemy powiedzieć, że bardzo wiele łączy go ze świętym Dominikiem. To niestrudzony apostoł, który przemierzał Europę wzdłuż i wszerz zapuszczając się także daleko na Wschód (Kijów, Ruś). Mimo, iż odebrał solidne wykształcenie, nie był typem naukowca, ale człowiekiem czynu, któremu zawsze było po drodze do zwykłych, prostych ludzi. Nie był przywiązany do swoich dzieł: po prostu szedł i zakładał kolejne klasztory powierzając troskę nad nimi swoim braciom. Jego aktywność i niespożyta energia zadziwiają. Mimo tak wielu obowiązków pozostał w pamięci jako ten, który trwał na modlitwie. Warto w tym kontekście zwrócić uwagę na dwie rzeczy.
Całe jego życie było jakby nieustanną pielgrzymką. Każdy, kto brał udział w pielgrzymce wie, że pokonywanie drogi związane jest z wieloma wyrzeczeniami. Zgodzimy się również, że podjęcie trudu ze względu na Boga jest modlitwą. Jacek wyruszał w drogę, by nieść innym Chrystusa i budować Królestwo Boże. My pielgrzymujemy do świętych miejsc, a on nie tyle szedł do kolejnych sanktuariów, co do konkretnego człowieka w którym widział Boże dziecko. Możemy tu odnaleźć myśl wyrażoną podczas Soboru Watykańskiego II, powtarzaną później wielokrotnie przez św. Jana Pawła II, że drogą Kościoła jest człowiek. Tak też jest z naszym pielgrzymowaniem, które przecież odbywa się we wspólnocie.
Można też odwrócić tę sytuację: Jacek, napełniony Bogiem sam stawał się dla innych jakby sanktuarium obecności Chrystusa. Dlatego tak wielu do niego lgnęło. Kiedy napełniał się Bożą obecnością? Podobnie jak święty Dominik, Jacek dużo modlił się nocą. Miał szczególne nabożeństwo do Matki Bożej, która wielokrotnie mu się ukazywała i też darzyła Jacka wielką miłością, co potwierdza obietnica Maryi złożona świętemu: podczas jednej z wizji Święta Dziewica powiedziała: Synu Jacku, raduj się, bo twoje modlitwy przyjemne są i miłe przed obliczem Syna Mojego, Zbawiciela wszystkich, i o cokolwiek prosić będziesz za pośrednictwem mego imienia, przeze mnie u Niego uzyskasz. I tu przechodzimy do drugiej sprawy: modlitwy wstawienniczej.
Poznając modlitwę św. Jacka możemy zauważyć, że najczęściej modli się on prosząc o łaski dla innych. Czy nie tak postępują prawdziwi pielgrzymi? Często niosą intencje innych i wypraszają łaski tym, którzy o to proszą. Podobnie było ze świętym Jackiem, który błagał Boga o pomoc widząc ludzką biedę. I nie było ważne, czy chodziło o ścięte gradem zboże, które dzięki całonocnej żarliwej modlitwie świętego ponownie stanęło na polu ciesząc obfitością zbiorów, czy o wskrzeszenie jedynego syna matki, który utopił się w rzece. Jacek bezgranicznie ufał Bogu i wierzył, że pragnie On pomóc tym, którzy pokładają w Nim nadzieję. Tej ufności często brakowało towarzyszącym świętemu Jackowi braciom. Gdy mieli przejść przez rzekę Jacek pierwszy wszedł na fale i zaczął iść po wodzie zachęcając braci, by poszli za nim. Ponieważ ci wątpili, święty rozłożył swój płaszcz na wodzie i dopiero na nim przetransportował towarzyszy na drugą stronę. Jacek wielokrotnie też interweniował u Boga prosząc o potomstwo dla bezdzietnych małżeństw. Nikt, kto zwrócił się do niego o pomoc nie został odprawiony z niczym. Skuteczność modlitwy wstawienniczej pierwszego polskiego dominikanina była wielka zarówno za jego życia, jak i po śmierci. Do grobu Jacka pielgrzymowali ludzie prosząc o to, co wydaje się niemożliwe. Może więc warto będąc przejazdem w Krakowie wejść po schodach do kaplicy św. Jacka, gdzie znajduje się jego grób, by powierzać mu najtrudniejsze sprawy? Niech postawa świętego Jacka uczy nas odkrywania Jezusa na wszystkich naszych drogach, a także dostrzegania ludzkich problemów i noszenia ich przed Boży tron na modlitwie.