Czuwanie Papieskiej Unii Misyjnej
19 listopada, 2018Ofiarowanie NMP
21 listopada, 2018Biedak zawołał, a Pan go wysłuchał...
11 listopada 2018 roku rozpoczął się II Światowy Tydzień Ubogich. Także nasze miasto Kraków włączyło się w tę akcję modlitewno - charytatywną. Dzięki niej każdego dnia ubodzy mogli otrzymać ciepły posiłek, skorzystać z pomocy specjalistów i osób duchownych oraz uczestniczyć w licznych warsztatach. Przez cały ten czas (11-18 listopada, 24h) w kościele św. Barbary u oo. Jezuitów, trwało nieustanne czuwanie przy Najświętszym Sakramencie.
My także włączyłyśmy się w modlitewne Jerycho, prowadząc adorację w środę – 14 listopada. Od godziny 10:00 do 12:00 zwarta ekipa aspirancko – postulancko – junioracka, wraz z s. Mistrzynią Isnardą, uwielbiała Pana radosnym śpiewem przy akompaniamencie gitar, bębna i ukulele.
Wraz z dźwiękiem wygrywanego hejnału udałyśmy się do Namiotu Spotkania, by zasiąść przy wspólnym stole z ubogimi. Każda z nas usiadła na miejscu, które wskazało jej serce. My dołączyłyśmy się do grupy mężczyzn i przyłączyłyśmy się do prowadzonej przez nich rozmowy. Szybko okazało się, że mamy wiele wspólnego, a tak w zasadzie to więcej nas łączy niż dzieli. Jeden z naszych nowych znajomych, mężczyzna o niesamowicie dobrym spojrzeniu, powiedział nam, że ubodzy – tak jak my – są wspólnotą. Każdy ma swoją historię, każdy pochodzi z innego miasta, ale tutaj są rodziną. Nie wszyscy znają się po imieniu, lecz w mgnieniu oka są w stanie rozpoznać się na ulicy. Szokujące były dla nas słowa, które padły z jego ust: „Ja nie mam aż tak źle, bo mam przynajmniej dach nad głową, ale są tacy, którzy nie mają nawet swojej ławki – i to im trzeba pomagać!”
Nasze instrumenty nie zostały niezauważone... Po chwili głos pani prowadzącej część artystyczną wywołał nas na scenę. Nasi towarzysze zachęcali nas brawami. To było coś wspaniałego – uwielbienie Boga mogło trwać dalej, nie tylko w murach kościoła, ale także tutaj, w gronie naszych ubogich przyjaciół. I nie tylko my dawałyśmy z siebie wszystko – szybko znaleźli się obok nas doskonali śpiewacy, a nawet śmiałek z niesamowitym poczuciem rytmu, który chwycił za bęben. Okazało się, że także muzyka nas łączy!
Wychodząc z Namiotu, usłyszałyśmy wołanie. Był to głos naszego nowego znajomego. Uściskał nas serdecznie, dziękując ze łzami w oczach. Powiedział, że od dziś jesteśmy dla niego jak wnuczki i będzie się za nas codziennie modlił.
Z takim wstawiennictwem mamy szanse na świętość...
Siostry Juniorystki