Organy w Domu Generalnym
28 listopada, 2018Spotkanie dla dziewcząt w Baranowiczach
4 grudnia, 2018Nadzieja uczy czekać pomaleńku.
(ks. Jan Twardowski)
Bardzo wielu z nas nosi w sobie doświadczenie czekania. Czekamy na spotkanie z przyjacielem, na upragnione wakacje, na dni wolne od szkoły, pracy, na podwyżkę. Życie jest nieustannym czekaniem, bo gdy już czegoś doświadczymy, coś przeżyjemy dla nas przyjemnego - czekamy albo na „więcej”, albo na „następne”. To jest naturalne i piękne, to wyraz tęsknoty naszego serca.
Kiedy słyszymy słowo „Adwent często pojawiają się w nas usłyszane i powtarzane słowa: „czas oczekiwania”. Czy to slogan dla niektórych? Jakiego oczekiwania? Jak długiego: rok, dwa, sto, 3 tysiące…? Zastanawiające jest to, że adwent utożsamiamy z jakąś daleką przyszłością, jakimś mglistym momentem, który jest dla nas, tak naprawdę obcy. Dlaczego tak się dzieje? Ponieważ czekając z perspektywą „kiedyś” zapominamy o momencie „TERAZ”. Teraz jest czas miłości, teraz możemy kochać i być pokochanymi. Pojawienie się Pana Boga w świecie, to jest ”już”, „w tym momencie”, „natychmiast”. Bóg chce przyjść do naszego życia, nie za tysiąc lat, ale właśnie dziś – w tej chwili w której jesteśmy, niezależnie od tego, jakie mamy serca, kogo w tych sercach nosimy, za czym, lub za kim tęsknimy. To przyjście Pana dokonuje się właśnie teraz – podczas czytania tych słów.
Można też spojrzeć na nadchodzący czas adwentu jako na czas czuwania? „Czuwajcie”, a nie „oczekujcie”. „Czuwać” – to coś innego niż czekać. Czuwanie zawiera w sobie coś niesamowitego – wyjście naprzeciw, bycie w gotowości i kryje miłość rozbudzoną, nie śpiącą. Czuwanie otwiera oczy na kogoś się spodziewamy, aby mu powiedzieć po prostu: Jestem, czekałem/am...
Czuwajcie z nadzieją, choćby pomaleńku!
Siostra Łucja Rado OP