Znaleźć swoje miejsce…
24 stycznia, 2019Wojewódzki Przegląd Teatrów Jasełkowych
29 stycznia, 2019Spójrz teraz na łódź ojca twego Dominika, umiłowanego syna mojego i zobacz, z jak doskonałym ładem wszystko urządził. Chciał, aby bracia jego mieli na myśli tylko chwałę moją i zbawienie dusz, przez światło wiedzy. To światło chciał uczynić zasadą swego Zakonu. (Św. Katarzyna ze Sieny, Dialog o Bożej Opatrzności)
Dobrze się czujemy, gdy mamy szeroką wiedzę w jakiejś dziedzinie. Od dziecka chodzimy na dodatkowe zajęcia, korepetycje, studiujemy po dwa kierunki, a potem jeszcze uzupełniamy wykształcenie różnymi kursami podyplomowymi. Żyjemy w czasach, w których nie wypada czegoś nie wiedzieć. Można jednak korzystać z intelektu po to, by zaspokajać swoje „ego”. Można też daru rozumu używać w służbie Prawdzie. Tę drogę wybrał jeden z największych umysłów ludzkości, jakim był święty Tomasz z Akwinu (1225 – 1274).
Kojarzymy tego wielkiego Świętego przede wszystkim z wielkimi dziełami teologicznymi i filozoficznymi (Summa theologiae oraz Summa contra gentiles, liczne komentarze). Pamiętamy o jego legendarnej wręcz tuszy. Może wiemy o tym, że był uczniem innego wybitnego uczonego swoich czasów, św. Alberta Wielkiego. Jednak świętym nie zostaje się za nawet największe osiągnięcia naukowe. Święty Tomasz, o czym często zapominamy, był po prostu cały pochłonięty Bogiem, zanurzony w Nim bez pamięci. I dlatego był święty.
Niewiele wiemy o duchowym życiu Akwinaty. Sam nic o nim nie napisał. Czasem, zmuszony, wyznał coś swojemu sekretarzowi i przyjacielowi, bratu Reginaldowi, zaklinając go, by nie mówił o tym nikomu za jego życia. Brat złożył swoje świadectwo dopiero po śmierci wielkiego uczonego.
Przyglądając się św. Tomaszowi widzimy jego wielką pokorę. Ta cnota prowadziła go przez całe życie. Zawsze był głęboko przekonany o tym, że nie zdoła wypełnić woli Bożej o własnych siłach. Widzimy to, gdy był młodym zakonnikiem i z płaczem błagał Boga o łaskę czystości. Otrzymał nadprzyrodzony dar doskonałej czystości, do końca życia jednak czuwał nad swoimi zmysłami, pragnąc czystym sercem i ciałem służyć Bogu. Gdy miał zostać mistrzem teologii (a więc nauczycielem), znów jego odpowiedzią była długa, gorąca modlitwa. Nie widział w sobie niczego, co czyniłoby go godnym tego urzędu. Prosił więc usilnie o dar łaski Bożej i wiedzy. Po cudownej interwencji boskiego wysłannika wygłosił wykład na temat 13 wersetu Psalmu 104: Z Twoich komnat nawadniasz góry, aby owocem Twych dzieł nasycić ziemię. Temat ten scharakteryzował całą jego późniejszą pracę, gdyż wszelka wiedza, którą posiadał, pochodziła z nieba, a z jej owoców Kościół czerpie do dzisiejszego dnia.
Wiedząc, że nie ma głosić swojej, lecz Bożą mądrość, Tomasz zawsze długo się modlił, gdy miał rozwiązać jakiś problem teologiczny czy filozoficzny. Spisane kwestie kładł na ołtarzu. To on jest autorem jednej z naczelnych dominikańskich zasad, która mówi, iż powinniśmy najpierw kontemplować, a potem przekazywać owoce naszej kontemplacji, Contemplare et contemplata aliis tradere. Nie ma tu nic z zachęty do masowego pochłaniania książek. Najbardziej istotna wiedza, jaką możemy posiąść, znajduje się w Tym, który jest Źródłem wszelkiej mądrości – w Bogu. I tylko w Nim Tomasz szukał odpowiedzi na wszystkie pytania. Oczywiście, był tytanem pracy. Bardzo wiele czytał i pisał. Wiedział jednak, że bez łaski Bożej będzie to wiedza pusta.
Możemy pośrednio „podejrzeć” modlitwę świętego dzięki dziełom, jakie po sobie zostawił. Swoją miłość do Boga wyrażał w sposób poetycki, gdy układał teksty liturgiczne na Uroczystość Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa. Widzimy w nich podziw dla Tajemnicy wiary, jaką jest Eucharystia (O zadziwiająca i wspaniała Uczto, zbawienna i pełna wszelkiej słodyczy! Cóż może być nad nią wspanialszego?) oraz wielkie zdumienie nad niezwykłą łaską, jakiej dostępuje człowiek, gdy przyjmuje Ciało Pańskie (Już chlebem aniołów posila się człowiek/ I w chlebie niebiańskim skończyły się znaki;/ Jak wielkim jest cudem, gdy Pana przyjmuje/ Sługa pokorny i biedny). Sam czuł się bardzo małym będąc przy ołtarzu. Codziennie sprawował Najświętszą Ofiarę z wielką pobożnością, często też służył do drugiej Mszy świętej.
Jego gorące pragnienie Boga wyraziło się także podczas jednego z mistycznych doświadczeń. Pewnego razu, podczas modlitwy pod krzyżem, Święty uniósł się nad ziemią, a od strony krzyża odezwał się głos: Dobrze napisałeś o Mnie, Tomaszu! Jakiej pragniesz nagrody? Tomasz bez wahania odpowiedział: Panie, tylko Ciebie!
Spójrz na pełnego chwały Tomasza. Szlachetne oko jego intelektu pogrążone było w przyglądaniu się mej Prawdzie. Tam otrzymało światło nadprzyrodzone i wiedzę wlaną przez łaskę; i tę łaskę uzyskał raczej przez modlitwy, niż przez studia. Był najpłomienniejszą pochodnią, która rozlewa światło w Zakonie jego i w całym ciele mistycznym świętego Kościoła, rozpraszając ciemności herezji. (Św. Katarzyna ze Sieny, Dialog o Bożej Opatrzności)
Patrzmy na świętego Tomasza z Akwinu, tego pokornego człowieka, który nie szukał swojej wielkości, choć przecież za życia otaczany był wielkim szacunkiem. Niech on uprasza nam światło umysłu, byśmy z zapałem szukali Prawdy i znajdowali ją przede wszystkim w Bogu.
s. Wojciecha Tarnawska OP