XIV Niedziela zwykła – rok C
6 lipca, 2019
XVI Niedziela zwykła – rok C
20 lipca, 2019
XIV Niedziela zwykła – rok C
6 lipca, 2019
XVI Niedziela zwykła – rok C
20 lipca, 2019
Powstał jakiś uczony w Prawie i wystawiając Jezusa na próbę, zapytał: «Nauczycielu, co mam czynić, aby osiągnąć życie wieczne?»
Jezus mu odpowiedział: «Co jest napisane w Prawie? Jak czytasz?»
On rzekł: «Będziesz miłował Pana, Boga swego, całym swoim sercem, całą swoją duszą, całą swoją mocą i całym swoim umysłem; a swego bliźniego jak siebie samego». Jezus rzekł do niego: «Dobrze odpowiedziałeś. To czyń, a będziesz żył».
Lecz on, chcąc się usprawiedliwić, zapytał Jezusa: «A kto jest moim bliźnim?»
Jezus, nawiązując do tego, rzekł: «Pewien człowiek schodził z Jeruzalem do Jerycha i wpadł w ręce zbójców. Ci nie tylko go obdarli, lecz jeszcze rany mu zadali i zostawiwszy na pół umarłego, odeszli. Przypadkiem przechodził tą drogą pewien kapłan; zobaczył go i minął. Tak samo lewita, gdy przyszedł na to miejsce i zobaczył go, minął.
Pewien zaś Samarytanin, wędrując, przyszedł również na to miejsce. Gdy go zobaczył, wzruszył się głęboko: podszedł do niego i opatrzył mu rany, zalewając je oliwą i winem; potem wsadził go na swoje bydlę, zawiózł do gospody i pielęgnował go. Następnego zaś dnia wyjął dwa denary, dał gospodarzowi i rzekł: „Miej o nim staranie, a jeśli co więcej wydasz, ja oddam tobie, gdy będę wracał”. Kto z tych trzech okazał się według ciebie bliźnim tego, który wpadł w ręce zbójców?»
On odpowiedział: «Ten, który mu okazał miłosierdzie».
Jezus mu rzekł: «Idź, i ty czyń podobnie!»
(Łk 10, 25-37)

Dzisiejsza Ewangelia jest dość znanym fragmentem Ewangelii według św. Łukasza. Pewnie każdy z nas zna ją na pamięć i słyszał wiele różnych komentarzy na jej temat.

„Pewien człowiek schodził z Jeruzalem do Jerycha i wpadł w ręce zbójców. Ci nie tylko go obdarli, lecz jeszcze rany mu zadali i zostawiwszy na pół umarłego, odeszli.” Ojcowie Kościoła mówili, że jest to obraz człowieka, który wpada w grzech. Jerozolima położona jest wysoko, Jerycho leży w depresji. Człowiek stacza się w dół. Czy odnajdujesz siebie w tym zdaniu? Wielu z nas ma w życiu doświadczenie bycia zranionym, bez życia. Czujemy się samotni, opuszczeni, nie wiemy do kogo się udać, by nam pomógł. Po prostu cierpimy. Niekoniecznie jest to ból fizyczny. O wiele częściej cierpimy duchowo. Skutki grzechu powodują w nas, że jesteśmy jak człowiek spod Jerycha - na wpół umarli.

„Przypadkiem przechodził tą drogą pewien kapłan; zobaczył go i minął. Tak samo lewita, gdy przyszedł na to miejsce i zobaczył go, minął. Pewien zaś Samarytanin, wędrując, przyszedł również na to miejsce. Gdy go zobaczył, wzruszył się głęboko: podszedł do niego i opatrzył mu rany.” Przenosząc powyższe zdanie na grunt współczesności możemy powiedzieć, że kapłan to dzisiejszy ksiądz, natomiast lewita to ktoś, kto jest blisko Kościoła, ktoś, kto aktywnie uczestniczy w jego życiu. Kim więc jest Samarytanin? Jest nim Jezus. I to On zwrócił uwagę na leżącego, umierającego człowieka. Choć wydawać by się mogło, że to kapłan i lewita powinni pomóc, pozostają w tej sytuacji obojętni na los bliźniego.

Dzisiaj wiele mówi się o księżach. Nie chcę wchodzić w dyskusję, czy to prawdziwe i słuszne, czy też nie. Czasem sobie myślę, że zapominamy o tym, co najważniejsze, a przez to nie pokazujemy tego tym ludziom, którzy pogubili się w swoim życiu i „nie po drodze im z Kościołem”. To nie księża i ludzie są najważniejsi w Kościele. Faktycznie, czyny poszczególnych osób i to co robią, rzutuje na cały Kościół i skutkiem tego są dramaty, które kończą się tym, że ludzie leżą poranieni i zostawieni sami sobie bez pomocy. Ale to Jezus uzdrawia. Nie ksiądz, nie człowiek. To on zostawił w Gospodzie, która jest symbolem Kościoła dwa denary. Obrazują one Ciało i Krew Jezusa. Coś, co mamy najcenniejszego. Jak napisze św. Jan w swoim liście „krew Jezusa oczyszcza nas z wszelkiego grzechu”.

Co może więc zrobić współczesny lewita i kapłan, aby okazać miłosierdzie swoim bliźnim? Wskazywać na Jezusa: słowem, przykładem życia, modlić się, spełniać uczyni miłosierdzia... Każdy sam najlepiej wie, jak to zrobić. Jeżeli podprowadzimy do Jezusa, On już zajmie się resztą…