Pan Bóg daje zawsze na nowo…
5 września, 2019Motyka, grabki, gumiaki, ziemia…
7 listopada, 2019Domagam się muzyki prawdziwej, to znaczy duchowej, muzyki, która byłaby aktem wiary, muzyki, która trafiałaby do wszystkich, nie tracąc kontaktu z Bogiem. (Olivier Messiaen)
Kochać Boga i oddawać Mu cześć można na różne sposoby. Liturgia, modlitwa, sakramenty, lektura Pisma Św. – są tymi najbardziej znanymi i praktykowanymi. Niektórym jednak to nie wystarcza i chwalą Boga tańcem, śpiewem, grą na instrumentach - ogólnie pojmowaną sztuką. Ostatnie prawie dziesięć lat mojego życia poświęciłam na realizowanie swojej wielkiej, życiowej pasji jaką jest śpiew. I ta forma modlitwy jest dla mnie sposobem na wędrówkę do głębi własnego serca i odnajdywanie tam Boga.
Św. Hildegarda uważa, że ludzie tworzą muzykę, aby odzyskać radość i piękno utracone w raju. Przed wygnaniem Adam i Ewa wraz z chórami anielskimi wielbili Boga, więc później musieli tworzyć instrumenty i muzykę, aby dzięki nim, choć w małym stopniu móc zbliżyć się do Nieba. Jest to zatem wielowiekowa metoda, dzięki której modlimy się do Stwórcy. Słowo Boże w połączeniu z piękną muzyką wzbudza zachwyt serca, ale przede wszystkim jest bardzo dobrym narzędziem do dawania świadectwa swojej wiary. Bez względu na to, czy jesteś twórcą, czy odbiorcą.
Śpiewam odkąd pamiętam i zawsze bardzo to lubiłam. Nie jestem profesjonalistką, nie chodziłam nigdy na żadne lekcje śpiewu. Na studiach poznałam podstawy emisji głosu i fonetyki, kilka cennych wskazówek i ćwiczeń poznałam dzięki dyrygentowi chóru parafialnego, w którym kilka lat śpiewałam. Dlatego też nie wahałam się ani minuty, kiedy jedna z moich znajomych zaproponowała mi śpiewanie w młodzieżowym zespole parafialnym, który dzięki jej inicjatywie powstawał. Pierwsze miesiące i lata istnienia zespołu były ciężką, wymagającą pracą, bo grając regularnie (a na tym nam bardzo zależało), koniecznym było nauczenie się mnóstwa piosenek, pieśni. W skład zespołu wchodziło osiem osób, każdy z nas znał inne utwory, w różnych aranżacjach. Trzeba było więc poświęcać wiele godzin tygodniowo na wypracowanie tej jednej, często własnej wersji konkretnej piosenki. Członkowie zespołu byli na szczęście wykształceni muzycznie, grali na wielu instrumentach, więc ja razem z moją siostrą skupiłam się na wokalu. Na przestrzeni lat skład zespołu się zmieniał – ktoś wyjechał na studia, ktoś założył rodzinę. Niezmienny został nasz cel jakim była służba Panu Bogu, ubogacanie modlitwy, liturgii poprzez oprawę muzyczną nabożeństw i udział w wydarzeniach kultury chrześcijańskiej. Cykliczne Msze święte, adoracje, drogi krzyżowe, czuwania, współpraca z grupą teatralną i z Centrum Kultury, występy wyjazdowe, oprawa ślubów, święceń kapłańskich, Mszy św. prymicyjnych to tylko niektóre podejmowane przez nas działania. Najważniejszy zawsze w tym wszystkim był Bóg. Chcieliśmy, aby osoby słuchające nas czerpały z tej muzyki tak wiele piękna, poczucia miłości, bliskości Boga jak my.
Widzę na przestrzeni lat zmianę w podejściu ludzi do tego typu formy modlitwy jaką jest muzyka uwielbienia. Jeszcze niedawno panowały poglądy, że w kościele może śpiewać organista, kantor i chór czterogłosowy, w którym śpiewają same starsze osoby. Młodzież co najwyżej może przyjść posłuchać, a pośpiewać z gitarą to tylko w salce parafialnej albo na oazie czy pielgrzymce. Ludziom wydawało się, że to nie jest odpowiednia forma, nie pasująca do Miejsca Świętego, to strata czasu. Jednak nigdy nie miałam poczucia, że robię coś nie odpowiedniego, że naruszam sferę sacrum śpiewając cokolwiek innego niż utwory, które znaleźć można w znanym wszystkim i cenionym Śpiewniku Kościelnym ks. Siedleckiego. Sama często z niego korzystam. Ale jestem pewna, że każde ODPOWIEDNIO dobrane utwory chwalą Boga - nawet wtedy, kiedy w tle słychać cicho grającą gitarę, skrzypce czy flet. Oczywistym jest, że muzyka grana i śpiewana na liturgii (przede wszystkim eucharystycznej) jest określona przez przepisy i normy, które jasno regulują „co wolno, a czego nie wolno”. Ale muzyka „dla Boga, o Bogu” to nie tylko gra na Mszy świętej. Grać i śpiewać „dla Boga, o Bogu” można przy wielu innych okazjach. I warto pamiętać o tej zasadzie i rozróżnieniu tych sytuacji.
To mój czas dla Niego – najcenniejszy czas, forma posługi. I dla Boga jest to coś bardzo cennego. Skoro Go kochamy, to chcemy poświęcić Mu swój czas. Przebywanie z Nim i poświęcenie swojego czasu na chwalenie Jego miłości, dobroci, wszechmocy, nieskończonego miłosierdzia nigdy nie jest i nie będzie czasem zmarnowanym! Bóg obdarza nas pełnią radości, szczęścia, daje się poczuć i ogarnia nas całkowicie. Czy śpiewanie dla Boga pomogło mi w rozeznaniu powołania? Myślę, że miało to olbrzymi wpływ na to, gdzie teraz jestem. Muzyka, której tekst bazuje na tekstach Pisma Świętego pozwoliła mi zbliżyć się do Ojca, nawiązać z Nim wyjątkową relację. Dzięki piosenkom mogłam powiedzieć Mu to, czego swoimi słowami nie byłabym w stanie wtedy wyrazić. I przy każdym kolejnym utworze, czułam Jego miłość do mnie i moją do Niego, która rosła i rosła, aż w końcu zaprowadziła mnie do zakonu. Bóg dotknął mojego wnętrza zapraszając mnie do jeszcze doskonalszej służby.
Postulantka Sylwia