III Niedziela Adwentu – rok A
13 grudnia, 2019Niedziela Świętej Rodziny
28 grudnia, 2019III Niedziela Adwentu – rok A
13 grudnia, 2019Niedziela Świętej Rodziny
28 grudnia, 2019s. Nikolina Oszmian OP
Z narodzeniem Jezusa Chrystusa było tak. Po zaślubinach Matki Jego, Maryi, z Józefem, wpierw nim zamieszkali razem, znalazła się brzemienną za sprawą Ducha Świętego. Mąż Jej, Józef, który był człowiekiem sprawiedliwym i nie chciał narazić Jej na zniesławienie, zamierzał oddalić Ją potajemnie.
Gdy powziął tę myśl, oto Anioł Pański ukazał mu się we śnie i rzekł: «Józefie, synu Dawida, nie bój się wziąć do siebie Maryi, twej Małżonki; albowiem z Ducha Świętego jest to, co się w Niej poczęło. Porodzi Syna, któremu nadasz imię Jezus, on bowiem zbawi swój lud od jego grzechów». A stało się to wszystko, aby się wypełniło słowo Pańskie powiedziane przez Proroka: «Oto dziewica pocznie i porodzi Syna, któremu nadadzą imię Emmanuel», to znaczy Bóg z nami.
Zbudziwszy się ze snu, Józef uczynił tak, jak mu polecił Anioł Pański: wziął swoją Małżonkę do siebie. (Mt 1, 18-24)
Dzisiejsza Ewangelia może nam łatwo umknąć. Tak często słuchamy o tym, co działo się po Zwiastowaniu i wielu z nas może bez problemu z pamięci wyrecytować czytany dziś fragment. Ewangelię tę słyszeliśmy już również w środę minionego tygodnia. Może nam ona spowszednieć, mimo że mówi o czymś tak niezwykłym.
Po zaślubinach Matki Jego, Maryi, z Józefem, wpierw nim zamieszkali razem znalazła się brzemienną za sprawą Ducha Świętego.
O tym, że Maryja poczęła z Ducha wie tylko Ona. Józef nie ma pojęcia, jak to się stało, że Jego ukochana poczęła dziecko. Maryja nie tłumaczy Józefowi zaistniałej sytuacji. A On, mimo wielu pytań, które zapewne kłębiły się w Jego głowie, nie chce wystawić Jej na zniesławienie. Mimo tego, że miał prawo do złości, nie skupia się na niej, a troszczy się o swoją ukochaną. Jak często także my stajemy w sytuacji całkowicie dla nas niezrozumiałej – w sytuacji, w której nie potrafimy się odnaleźć, kiedy doszukiwanie się logicznego wyjaśnienia w tym, co nas dotyka, nie ma żadnego sensu. Czy w takich sytuacjach próbujemy tak jak Józef, nie skupiać się na tym, co jest trudne, tylko popatrzeć na to szerzej? Czy umiemy spojrzeć na niezrozumiałą dla nas sytuację mając na uwadze dobro innych?
Dalsza część Ewangelii nakreśla nam mocno obraz Józefa jako człowieka zasłuchanego w Pana. On przeanalizował to, co go spotkało. Rozważał, co może zrobić, żeby nie narazić Maryi na śmierć. A podczas snu Pan przyszedł do Niego ze swoim słowem, posyłając anioła.
Józefie, Synu Dawida, nie bój się wziąć do siebie Maryi, twej Małżonki; albowiem z Ducha Świętego jest to co się w Niej poczęło.
Czy te słowa rozjaśniają sytuację Józefa? Czy gdyby ktoś z nas spróbował postawić się na Jego miejscu, zrozumiałby cokolwiek ze słów powiedzianych przez Anioła? Kto z nas nie chciałby zasypać Bożego Posłańca pytaniami: Jak? Skąd? Dlaczego? Przecież to nielogiczne…
Co robi Józef?
Zbudziwszy się ze snu, Józef uczynił tak, jak mu polecił Anioł Pański: wziął swoją Małżonkę do siebie.
Usłyszał Słowo, przyjął je i natychmiast postąpił tak, jak usłyszał. To jest dla mnie najbardziej zachwycająca prawda dzisiejszej Ewangelii. Józef nasłuchiwał Słowa, usłyszał je, przyjął i wprowadził w czyn. Usłyszał i zawierzył Bogu.
Właśnie takiego zasłuchania i zawierzenia życzę sobie i Wam, kochani. Pan Bóg, w swoim Słowie, mówi do nas każdego dnia. Posyła nam również swoje sługi, by przybliżać swoją wolę. Nam pozostaje mieć tylko otwarte uszy i serce na to, co Bóg chce nam przekazać.
Niech ten świąteczny czas, który jest przed nami i każdy kolejny dzień będzie otwieraniem się na głos Boga. Niech każdy nowy dzień czyni nas uważniejszymi na to, czego On od nas chce. Niech będzie w nas ufność, że Jego pomysł na naszą codzienność jest najlepszy. Nie bójmy się rezygnować ze swoich planów, jeżeli rozeznamy, że Pan Bóg pragnie dla nas czegoś innego. Uwierzyć Jego słowu to najlepsze, co możemy uczynić.
Gdy powziął tę myśl, oto Anioł Pański ukazał mu się we śnie i rzekł: «Józefie, synu Dawida, nie bój się wziąć do siebie Maryi, twej Małżonki; albowiem z Ducha Świętego jest to, co się w Niej poczęło. Porodzi Syna, któremu nadasz imię Jezus, on bowiem zbawi swój lud od jego grzechów». A stało się to wszystko, aby się wypełniło słowo Pańskie powiedziane przez Proroka: «Oto dziewica pocznie i porodzi Syna, któremu nadadzą imię Emmanuel», to znaczy Bóg z nami.
Zbudziwszy się ze snu, Józef uczynił tak, jak mu polecił Anioł Pański: wziął swoją Małżonkę do siebie. (Mt 1, 18-24)
Dzisiejsza Ewangelia może nam łatwo umknąć. Tak często słuchamy o tym, co działo się po Zwiastowaniu i wielu z nas może bez problemu z pamięci wyrecytować czytany dziś fragment. Ewangelię tę słyszeliśmy już również w środę minionego tygodnia. Może nam ona spowszednieć, mimo że mówi o czymś tak niezwykłym.
Po zaślubinach Matki Jego, Maryi, z Józefem, wpierw nim zamieszkali razem znalazła się brzemienną za sprawą Ducha Świętego.
O tym, że Maryja poczęła z Ducha wie tylko Ona. Józef nie ma pojęcia, jak to się stało, że Jego ukochana poczęła dziecko. Maryja nie tłumaczy Józefowi zaistniałej sytuacji. A On, mimo wielu pytań, które zapewne kłębiły się w Jego głowie, nie chce wystawić Jej na zniesławienie. Mimo tego, że miał prawo do złości, nie skupia się na niej, a troszczy się o swoją ukochaną. Jak często także my stajemy w sytuacji całkowicie dla nas niezrozumiałej – w sytuacji, w której nie potrafimy się odnaleźć, kiedy doszukiwanie się logicznego wyjaśnienia w tym, co nas dotyka, nie ma żadnego sensu. Czy w takich sytuacjach próbujemy tak jak Józef, nie skupiać się na tym, co jest trudne, tylko popatrzeć na to szerzej? Czy umiemy spojrzeć na niezrozumiałą dla nas sytuację mając na uwadze dobro innych?
Dalsza część Ewangelii nakreśla nam mocno obraz Józefa jako człowieka zasłuchanego w Pana. On przeanalizował to, co go spotkało. Rozważał, co może zrobić, żeby nie narazić Maryi na śmierć. A podczas snu Pan przyszedł do Niego ze swoim słowem, posyłając anioła.
Józefie, Synu Dawida, nie bój się wziąć do siebie Maryi, twej Małżonki; albowiem z Ducha Świętego jest to co się w Niej poczęło.
Czy te słowa rozjaśniają sytuację Józefa? Czy gdyby ktoś z nas spróbował postawić się na Jego miejscu, zrozumiałby cokolwiek ze słów powiedzianych przez Anioła? Kto z nas nie chciałby zasypać Bożego Posłańca pytaniami: Jak? Skąd? Dlaczego? Przecież to nielogiczne…
Co robi Józef?
Zbudziwszy się ze snu, Józef uczynił tak, jak mu polecił Anioł Pański: wziął swoją Małżonkę do siebie.
Usłyszał Słowo, przyjął je i natychmiast postąpił tak, jak usłyszał. To jest dla mnie najbardziej zachwycająca prawda dzisiejszej Ewangelii. Józef nasłuchiwał Słowa, usłyszał je, przyjął i wprowadził w czyn. Usłyszał i zawierzył Bogu.
Właśnie takiego zasłuchania i zawierzenia życzę sobie i Wam, kochani. Pan Bóg, w swoim Słowie, mówi do nas każdego dnia. Posyła nam również swoje sługi, by przybliżać swoją wolę. Nam pozostaje mieć tylko otwarte uszy i serce na to, co Bóg chce nam przekazać.
Niech ten świąteczny czas, który jest przed nami i każdy kolejny dzień będzie otwieraniem się na głos Boga. Niech każdy nowy dzień czyni nas uważniejszymi na to, czego On od nas chce. Niech będzie w nas ufność, że Jego pomysł na naszą codzienność jest najlepszy. Nie bójmy się rezygnować ze swoich planów, jeżeli rozeznamy, że Pan Bóg pragnie dla nas czegoś innego. Uwierzyć Jego słowu to najlepsze, co możemy uczynić.