IV Niedziela Adwentu – rok A
21 grudnia, 2019II Niedziela po Narodzeniu Pańskim
4 stycznia, 2020IV Niedziela Adwentu – rok A
21 grudnia, 2019II Niedziela po Narodzeniu Pańskim
4 stycznia, 2020s. Jolanta Kisiel OP
Gdy mędrcy się oddalili, oto anioł Pański ukazał się Józefowi we śnie i rzekł: «Wstań, weź dziecię i Jego Matkę i uchodź do Egiptu; pozostań tam, aż ci powiem; bo Herod będzie szukał dziecięcia, aby Je zgładzić».
On wstał, wziął w nocy dziecię i Jego Matkę i udał się do Egiptu; tam pozostał aż do śmierci Heroda. Tak miało się spełnić słowo, które Pan powiedział przez Proroka: «z Egiptu wezwałem Syna mego».
A gdy Herod umarł, oto Józefowi w Egipcie ukazał się Anioł Pański we śnie i rzekł: «Wstań, weź dziecię i Jego Matkę i idź do ziemi Izraela, bo już umarli ci, którzy czyhali na życie dziecięcia».
On więc wstał, wziął dziecię i Jego Matkę i wrócił do ziemi Izraela. Lecz gdy posłyszał, że w Judei panuje Archelaos w miejsce ojca swego, Heroda, bał się tam iść. Otrzymawszy zaś we śnie nakaz, udał się w okolice Galilei. Przybył do miasta zwanego Nazaret i tam osiadł. Tak miało się spełnić słowo Proroków: «Nazwany będzie Nazarejczykiem». (Mt 2, 13-15. 19-23)
Niedziela Świętej Rodziny. Liturgia Słowa dnia dzisiejszego mówi o zasadach życia domowego, rodzinnego. Odnajdujemy w niej całą prawdę o rodzinie, czy tej naturalnej, w której wyrośliśmy, tej, którą zakładamy, czy też naszej zakonnej. W dzisiejszej Liturgii Słowa zobaczyłam wszystkie rodziny, które cieszą się z narodzin dziecka oraz tych, którym trudno przyjąć nowe życie i stoją przed dylematem podobnym do tego, jaki miał św. Józef. Widzę też rodziny, które muszą uciekać, boją się o swoich najbliższych. Te małżeństwa, które nie mają swojego miejsca, przytulnego kącika i nie mają wsparcia od najbliższych. Są też w dzisiejszym Słowie młode dziewczyny, które noszą pod sercem nowe życie, które boją się i nie wiedzą, jak powiedzieć to najbliższym. Zobaczyłam także rodziców, którym umiera dziecko i ich ogromne cierpienie, które trudno sobie nawet wyobrazić. Święta Rodzina objęła swoim doświadczeniem wszystkie rodziny.
Rozważając dzisiejsze Słowo Boże moje myśli pobiegły oczywiście do mojej rodziny, w której się wychowałam, wyrosłam i którą bardzo kocham. W Księdze Mądrości Syracha czytamy: „kto czci ojca, zyskuje odpuszczenie grzechów” oraz „a jeśli nawet rozum by stracił, miej wyrozumiałość, nie pogardzaj nim…”
Jest rok 1988. Mój tata wyjeżdża do Kanady, by się nam lepiej żyło. Trójka dzieci, problemy taty z alkoholem… Wydawało się, że najlepszą decyzją będzie zmiana środowiska i towarzystwa - rodzaj terapii. Tata pojechał i zapomniał o rodzinie, o żonie i dzieciach. Dzwonił do mnie kilka razy, by zapytać, czy wszyscy są zdrowi.
Minęło 17 lat - telefon z Kanady, trzeba wyjechać po tatę na lotnisko do Warszawy, bo jest deportowany. Wszyscy w szoku. Brat nie pamięta taty - miał 9 lat, kiedy wyjechał, moja siostra 16. Przez ten czas brat i siostra założyli rodziny, mają swoje dzieci, a ja swoją rodzinę zakonną. I właśnie to moja rodzina zakonna w tym czasie bardzo mi pomogła. Tata przez pół roku mógł żyć ze mną w klasztorze, otrzymałam wiele ciepła i wyrozumiałości od moich przełożonych i moich sióstr. Historia jest długa, podzielę się samą końcówką. Pewnego dnia, kiedy już miał pracę, dom i rodzinę, tata postanowił wyjechać do Anglii. Kolejny szok, pustka, gniew, smutek, rozczarowanie, na koniec uszanowanie decyzji. Ostatnie słowa taty, które noszę w swoim sercu brzmiały: „ nie płacz Joluś, wszystko będzie dobrze”. Wrócił po dwóch latach, skremowany...
Dlaczego o tym piszę i tym się dzielę? Ponieważ nie żałuję ani jednego dnia, ani jednej minuty poświęconej tacie, tego, że zrobiłam wszystko, by czuł się ojcem, którego kocham i mimo wszystko szanuję. Było warto. „ Miłosierdzie względem ojca nie pójdzie w zapomnienie” . Doświadczam tego w swoim życiu bardzo często. Bóg nie zapomina. Rodzina jest skarbem, choć czasami się mówi, że najlepiej wychodzi się z nią na zdjęciu. To nieprawda, rodzina jest skarbem i Bożym darem, nawet jeśli jest niedoskonała.
On wstał, wziął w nocy dziecię i Jego Matkę i udał się do Egiptu; tam pozostał aż do śmierci Heroda. Tak miało się spełnić słowo, które Pan powiedział przez Proroka: «z Egiptu wezwałem Syna mego».
A gdy Herod umarł, oto Józefowi w Egipcie ukazał się Anioł Pański we śnie i rzekł: «Wstań, weź dziecię i Jego Matkę i idź do ziemi Izraela, bo już umarli ci, którzy czyhali na życie dziecięcia».
On więc wstał, wziął dziecię i Jego Matkę i wrócił do ziemi Izraela. Lecz gdy posłyszał, że w Judei panuje Archelaos w miejsce ojca swego, Heroda, bał się tam iść. Otrzymawszy zaś we śnie nakaz, udał się w okolice Galilei. Przybył do miasta zwanego Nazaret i tam osiadł. Tak miało się spełnić słowo Proroków: «Nazwany będzie Nazarejczykiem». (Mt 2, 13-15. 19-23)
Niedziela Świętej Rodziny. Liturgia Słowa dnia dzisiejszego mówi o zasadach życia domowego, rodzinnego. Odnajdujemy w niej całą prawdę o rodzinie, czy tej naturalnej, w której wyrośliśmy, tej, którą zakładamy, czy też naszej zakonnej. W dzisiejszej Liturgii Słowa zobaczyłam wszystkie rodziny, które cieszą się z narodzin dziecka oraz tych, którym trudno przyjąć nowe życie i stoją przed dylematem podobnym do tego, jaki miał św. Józef. Widzę też rodziny, które muszą uciekać, boją się o swoich najbliższych. Te małżeństwa, które nie mają swojego miejsca, przytulnego kącika i nie mają wsparcia od najbliższych. Są też w dzisiejszym Słowie młode dziewczyny, które noszą pod sercem nowe życie, które boją się i nie wiedzą, jak powiedzieć to najbliższym. Zobaczyłam także rodziców, którym umiera dziecko i ich ogromne cierpienie, które trudno sobie nawet wyobrazić. Święta Rodzina objęła swoim doświadczeniem wszystkie rodziny.
Rozważając dzisiejsze Słowo Boże moje myśli pobiegły oczywiście do mojej rodziny, w której się wychowałam, wyrosłam i którą bardzo kocham. W Księdze Mądrości Syracha czytamy: „kto czci ojca, zyskuje odpuszczenie grzechów” oraz „a jeśli nawet rozum by stracił, miej wyrozumiałość, nie pogardzaj nim…”
Jest rok 1988. Mój tata wyjeżdża do Kanady, by się nam lepiej żyło. Trójka dzieci, problemy taty z alkoholem… Wydawało się, że najlepszą decyzją będzie zmiana środowiska i towarzystwa - rodzaj terapii. Tata pojechał i zapomniał o rodzinie, o żonie i dzieciach. Dzwonił do mnie kilka razy, by zapytać, czy wszyscy są zdrowi.
Minęło 17 lat - telefon z Kanady, trzeba wyjechać po tatę na lotnisko do Warszawy, bo jest deportowany. Wszyscy w szoku. Brat nie pamięta taty - miał 9 lat, kiedy wyjechał, moja siostra 16. Przez ten czas brat i siostra założyli rodziny, mają swoje dzieci, a ja swoją rodzinę zakonną. I właśnie to moja rodzina zakonna w tym czasie bardzo mi pomogła. Tata przez pół roku mógł żyć ze mną w klasztorze, otrzymałam wiele ciepła i wyrozumiałości od moich przełożonych i moich sióstr. Historia jest długa, podzielę się samą końcówką. Pewnego dnia, kiedy już miał pracę, dom i rodzinę, tata postanowił wyjechać do Anglii. Kolejny szok, pustka, gniew, smutek, rozczarowanie, na koniec uszanowanie decyzji. Ostatnie słowa taty, które noszę w swoim sercu brzmiały: „ nie płacz Joluś, wszystko będzie dobrze”. Wrócił po dwóch latach, skremowany...
Dlaczego o tym piszę i tym się dzielę? Ponieważ nie żałuję ani jednego dnia, ani jednej minuty poświęconej tacie, tego, że zrobiłam wszystko, by czuł się ojcem, którego kocham i mimo wszystko szanuję. Było warto. „ Miłosierdzie względem ojca nie pójdzie w zapomnienie” . Doświadczam tego w swoim życiu bardzo często. Bóg nie zapomina. Rodzina jest skarbem, choć czasami się mówi, że najlepiej wychodzi się z nią na zdjęciu. To nieprawda, rodzina jest skarbem i Bożym darem, nawet jeśli jest niedoskonała.