
Niedziela Świętej Rodziny
28 grudnia, 2019
Niedziela Chrztu Pańskiego
11 stycznia, 2020
Niedziela Świętej Rodziny
28 grudnia, 2019
Niedziela Chrztu Pańskiego
11 stycznia, 2020
s. Kazimiera Korzeniewska OP
Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga, i Bogiem było Słowo. ono było na początku u Boga. Wszystko przez Nie się stało, a bez Niego nic się nie stało, z tego, co się stało.
W Nim było życie, a życie było światłością ludzi, a światłość w ciemności świeci i ciemność jej nie ogarnęła.
Pojawił się człowiek posłany przez Boga – Jan mu było na imię. Przyszedł on na świadectwo, aby zaświadczyć o światłości, by wszyscy uwierzyli przez niego. Nie był on światłością, lecz został posłany, aby zaświadczyć o światłości.
Była światłość prawdziwa, która oświeca każdego człowieka, gdy na świat przychodzi. Na świecie było Słowo, a świat stał się przez Nie, lecz świat Go nie poznał. Przyszło do swojej własności, a swoi Go nie przyjęli. Wszystkim tym jednak, którzy Je przyjęli, dało moc, aby się stali dziećmi Bożymi, tym, którzy wierzą w imię Jego – którzy ani z krwi, ani z żądzy ciała, ani z woli męża, ale z Boga się narodzili.
A Słowo stało się ciałem i zamieszkało wśród nas. I oglądaliśmy Jego chwałę, chwałę, jaką Jednorodzony otrzymuje od ojca, pełen łaski i prawdy.
Jan daje o Nim świadectwo i głośno woła w słowach: «Ten był, o którym powiedziałem: Ten, który po mnie idzie, przewyższył mnie godnością, gdyż był wcześniej ode mnie». Z Jego pełności wszyscy otrzymaliśmy – łaskę po łasce.
Podczas gdy Prawo zostało dane za pośrednictwem Mojżesza, łaska i prawda przyszły przez Jezusa Chrystusa. Boga nikt nigdy nie widział; ten Jednorodzony Bóg, który jest w łonie ojca, o Nim pouczył. (J 1, 1-18)
Pan Bóg czyni wielkie rzeczy w zwyczajny sposób – i to jest chyba największy cud Jego działania. Bóg chce być blisko nas, ale w tym swoim pragnieniu jest bardzo delikatny i szanuje naszą wolność. Z tego powodu wybiera dość oryginalny sposób przebywania z człowiekiem. Bardzo pięknie, choć w ukryty sposób, mówi nam o tym dzisiejsze Słowo: Słowo stało się ciałem i zamieszkało między nami. Dosłownie jednak ten tekst należałoby przetłumaczyć: Słowo ciałem się stało i rozbiło namiot wśród nas.
Bóg chce dziś rozbić namiot w twoim życiu. O kimś, kto decyduje się na spanie pod namiotem, można śmiało powiedzieć, że nie ma zbyt wygórowanych wymagań lokalowych. Oczywiście – przyjemnie się śpi w namiocie rozbitym w pięknym, zadbanym miejscu, na płaskim terenie, z miękką trawą… Ale namiot można rozbić wszędzie. I to chce robić w twoim życiu Pan Bóg. Nie oczekuje, że zaprosisz go na idealne, pięciogwiazdkowe pole namiotowe. On chce żebyś pozwolił mu rozbić namiot w Twoim życiu teraz – dzisiaj. Na takim polu, jakim teraz – dzisiaj dysponujesz. Nawet, jeżeli jest to grunt suchy, twardy, wyboisty i zaśmiecony. Nawet jeżeli jest to pole minowe. Jedyne, co jest potrzebne, to Twoja zgoda na to, by On na to pole wszedł i na nim zamieszkał. Kiedy na to pozwolisz, to stanie się coś niesamowitego – On zacznie to Twoje pole porządkować. Bo to On umacnia zawory bram twoich i błogosławi synom twoim w tobie. Zapewnia pokój twoim granicom i wyborną pszenicą ciebie darzy (Ps 147, 13-14).
Ten wielki cud – wejścia Boga w Twoje życie, w Twoją historię jest tak naprawdę powrotem do pierwotnego powołania, o którym słyszymy w drugim czytaniu. Bóg przeznaczył nas dla siebie, z miłości – jako przybranych synów przez Jezusa Chrystusa. Ewangelia zapewnia nas natomiast, że wszystkim, którzy przyjęli Słowo dało ono moc, by stali się dziećmi Bożymi. Przyjąć Słowo – dać Mu zamieszkać w moim życiu, tak, by zapuściło we mnie korzenie – to znaczy: pozwolić Bogu, by mnie kochał, obdarzał swoim miłosierdziem i prostował ze mną ścieżki mojego życia. Pozwolić Bogu, by był moim Tatą, który z czułością opiekuje się mną – swoim ukochanym dzieckiem. On tego chce – a Ty?
W Nim było życie, a życie było światłością ludzi, a światłość w ciemności świeci i ciemność jej nie ogarnęła.
Pojawił się człowiek posłany przez Boga – Jan mu było na imię. Przyszedł on na świadectwo, aby zaświadczyć o światłości, by wszyscy uwierzyli przez niego. Nie był on światłością, lecz został posłany, aby zaświadczyć o światłości.
Była światłość prawdziwa, która oświeca każdego człowieka, gdy na świat przychodzi. Na świecie było Słowo, a świat stał się przez Nie, lecz świat Go nie poznał. Przyszło do swojej własności, a swoi Go nie przyjęli. Wszystkim tym jednak, którzy Je przyjęli, dało moc, aby się stali dziećmi Bożymi, tym, którzy wierzą w imię Jego – którzy ani z krwi, ani z żądzy ciała, ani z woli męża, ale z Boga się narodzili.
A Słowo stało się ciałem i zamieszkało wśród nas. I oglądaliśmy Jego chwałę, chwałę, jaką Jednorodzony otrzymuje od ojca, pełen łaski i prawdy.
Jan daje o Nim świadectwo i głośno woła w słowach: «Ten był, o którym powiedziałem: Ten, który po mnie idzie, przewyższył mnie godnością, gdyż był wcześniej ode mnie». Z Jego pełności wszyscy otrzymaliśmy – łaskę po łasce.
Podczas gdy Prawo zostało dane za pośrednictwem Mojżesza, łaska i prawda przyszły przez Jezusa Chrystusa. Boga nikt nigdy nie widział; ten Jednorodzony Bóg, który jest w łonie ojca, o Nim pouczył. (J 1, 1-18)
Pan Bóg czyni wielkie rzeczy w zwyczajny sposób – i to jest chyba największy cud Jego działania. Bóg chce być blisko nas, ale w tym swoim pragnieniu jest bardzo delikatny i szanuje naszą wolność. Z tego powodu wybiera dość oryginalny sposób przebywania z człowiekiem. Bardzo pięknie, choć w ukryty sposób, mówi nam o tym dzisiejsze Słowo: Słowo stało się ciałem i zamieszkało między nami. Dosłownie jednak ten tekst należałoby przetłumaczyć: Słowo ciałem się stało i rozbiło namiot wśród nas.
Bóg chce dziś rozbić namiot w twoim życiu. O kimś, kto decyduje się na spanie pod namiotem, można śmiało powiedzieć, że nie ma zbyt wygórowanych wymagań lokalowych. Oczywiście – przyjemnie się śpi w namiocie rozbitym w pięknym, zadbanym miejscu, na płaskim terenie, z miękką trawą… Ale namiot można rozbić wszędzie. I to chce robić w twoim życiu Pan Bóg. Nie oczekuje, że zaprosisz go na idealne, pięciogwiazdkowe pole namiotowe. On chce żebyś pozwolił mu rozbić namiot w Twoim życiu teraz – dzisiaj. Na takim polu, jakim teraz – dzisiaj dysponujesz. Nawet, jeżeli jest to grunt suchy, twardy, wyboisty i zaśmiecony. Nawet jeżeli jest to pole minowe. Jedyne, co jest potrzebne, to Twoja zgoda na to, by On na to pole wszedł i na nim zamieszkał. Kiedy na to pozwolisz, to stanie się coś niesamowitego – On zacznie to Twoje pole porządkować. Bo to On umacnia zawory bram twoich i błogosławi synom twoim w tobie. Zapewnia pokój twoim granicom i wyborną pszenicą ciebie darzy (Ps 147, 13-14).
Ten wielki cud – wejścia Boga w Twoje życie, w Twoją historię jest tak naprawdę powrotem do pierwotnego powołania, o którym słyszymy w drugim czytaniu. Bóg przeznaczył nas dla siebie, z miłości – jako przybranych synów przez Jezusa Chrystusa. Ewangelia zapewnia nas natomiast, że wszystkim, którzy przyjęli Słowo dało ono moc, by stali się dziećmi Bożymi. Przyjąć Słowo – dać Mu zamieszkać w moim życiu, tak, by zapuściło we mnie korzenie – to znaczy: pozwolić Bogu, by mnie kochał, obdarzał swoim miłosierdziem i prostował ze mną ścieżki mojego życia. Pozwolić Bogu, by był moim Tatą, który z czułością opiekuje się mną – swoim ukochanym dzieckiem. On tego chce – a Ty?