parallax background

Jak trafiłam do dominikanek

30 stycznia, 2020
Ekumeniczny Przegląd Kolęd
29 stycznia, 2020
Nieść światło
2 lutego, 2020
Ekumeniczny Przegląd Kolęd
29 stycznia, 2020
Nieść światło
2 lutego, 2020


Nie wyście mnie wybrali, ale Ja Was wybrałem… (J 15,16)
Ukochałem Cię Miłością odwieczną… (Jer 31,3)

Pochodzę z Kujaw i urodziłam się w pobożnej rodzinie. Moi rodzice kochali i wychowali siedmioro dzieci. W naszym domu panowała religijna atmosfera, którą pielęgnowała szczególnie Mama. Często czytaliśmy Pismo Święte, uczestniczyliśmy w sakramentach. Bardzo ważną datą w ciągu roku był dzień naszego chrztu oraz I Komunii Świętej. W tym dniu Mama zabierała każdego z nas na Mszę. Pamiętam także, że często czytaliśmy Rycerza Niepokalanej i zarówno ja jak i moje rodzeństwo należeliśmy do tej grupy modlitewnej.

Kiedy sięgam pamięcią wstecz, poważna myśl o życiu zakonnym pojawiła się we mnie w dniu Pierwszej Komunii Świętej. Kiedy wracaliśmy z kościoła do domu, powiedziałam mamie (tak pewna w sercu), że będę zakonnicą. Myślę, że ten mój „komunikat” ucieszył ją, ponieważ sama jako młoda dziewczyna pragnęła życia zakonnego. Bała się jednak, a najbardziej tego, że będzie pracowała z umierającymi. W następnych latach moi rodzice umacniali naszą wiarę. Mama bardzo często opowiadała nam o świętych, o filmie – biografii św. Teresy od Dzieciątka Jezus. W ten sposób miałam pierwszy kontakt z życiem zakonnym.

Jako nastolatka wybrałam naukę w liceum pedagogicznym w Inowrocławiu. To były trudne czasy dla naszej ojczyzny. Wie to ten, kto przeżył komunizm. Ten totalitaryzm dotykał wszystkie dziedziny życia społecznego. Także naszą szkołę. Pamiętam, że pewnego dnia nasz dyrektor, który był komunistą – jak oświadczył, ogłosił nam, że ten kto chce skończyć liceum musi zrezygnować z uczęszczania do Kościoła i brania udziału w katechezach. Znaczna większość z nas odmówiła wykonania tego polecenia. Władze szkoły widząc, że jesteśmy nieugięci i szkoła będzie pusta bo wolimy odejść niż zaprzeć się wiary – zrezygnowali z tej formy „reżimu”.

W klasie maturalnej stanęłam przed wyborem drogi życia. Dla mnie ten wybór był jasny – droga życia zakonnego. W tamtych czasach, po ukończeniu mojego liceum były dwie możliwości – praca w szkole lub studia. Sprytnie wymyśliłam, że „pójdę” na studia do Poznania, a dotrę i tak do klasztoru. Kiedy zdałam pomyślnie maturę pan dyrektor oświadczył mi uroczyście, że ze względu na moje przekonania religijne nie mogę pójść na studia. To całkowicie zmieniło moje plany, ale przyjęłam to jako wolę Boga na tamten czas. Zdecydowałam się na pracę w szkole. Przydzielono mnie wówczas do rejonu powiatu szubińskiego, a po 2 tygodniach zmieniono decyzję na Złotowo koło Inowrocławia. Uczyłam tam dwa lata. To był piękny czas, ponieważ praca pedagogiczna była moją pasją i wielką radością. Myślę także, że byłam lubiana przez dzieci i młodzież. Wielokrotnie po latach spotykałam się z moimi uczniami. Przez cały ten czas nie opuszczała mnie myśl o życiu zakonnym. Musiałam jednak jeszcze pozostać w szkole, bo w tamtych czasach trzeba było „odpracować” tzw. stypendium i zapomogę, którą dostawał każdy początkujący nauczyciel.

Jak trafiłam do dominikanek? Proboszcz z mojej rodzinnej parafii był rodzonym bratem s. Akwiny OP – dominikanki. Widywałam tę siostrę kiedy odwiedzała swojego brata. Mogłam z nią rozmawiać ponieważ często pomagałam jej w kościele, sprzątaniu i dekorowaniu ołtarzy. Pewnego dnia zwierzyłam się jej z mojego cichego pragnienia. Pamiętam słowa, które do mnie powiedziała: „Pamiętaj, w klasztorze nie ma aniołów”. To mnie przekonało?

Przede mną była jeszcze jedna trudność. Mam w pamięci, jak pewnego dnia niechcący usłyszałam rozmowę moich rodziców. Dyskutowali o tym, że ja zostanę z nimi w rodzinnym domu, żeby opiekować się wszystkim. Było mi bardzo przykro, bo wiedziałam już, że ja nie mogę spełnić ich marzenia. Stąd też lęk, by powiedzieć o wszystkim tacie. Odważyłam się jednak i wiem, że do końca życia tatuś miał do mnie ukryty żal, że nie powiedziałam mu od początku. Rodzice jednak pobłogosławili moją drogę.

9 lipca 1965r wstąpiłam do Zgromadzenia Sióstr Świętego Dominika. Zostałam skierowana po ślubach na studia teologiczne na KUL. Pracowałam na wielu placówkach w Polsce i za granicą (Kanada, Włochy). Jestem w klasztorze 54 lata i aktualnie mieszkam w Krakowie. Dziękuję Bogu za łaskę powołania!

Niech będzie błogosławiony Bóg i Ojciec naszego Pana Jezusa Chrystusa (…) w Nim bowiem wybrał nas przez założeniem świata, abyśmy byli święci i nieskalani przed Jego obliczem. Z miłości przeznaczył nas dla Siebie jako przybranych synów przez Jezusa Chrystusa. (Ef 1, 3-5)

s. Scholastyka Florczak OP