Niedziela Zmartwychwstania Pańskiego
11 kwietnia, 2020III Niedziela Wielkanocna – rok A
25 kwietnia, 2020Niedziela Zmartwychwstania Pańskiego
11 kwietnia, 2020III Niedziela Wielkanocna – rok A
25 kwietnia, 2020s. Lidia Pociask OP
Wieczorem owego pierwszego dnia tygodnia, tam gdzie przebywali uczniowie, gdy drzwi były zamknięte z obawy przed Żydami, przyszedł Jezus, stanął pośrodku i rzekł do nich: Pokój wam! A to powiedziawszy, pokazał im ręce i bok. Uradowali się zatem uczniowie ujrzawszy Pana. A Jezus znowu rzekł do nich: Pokój wam! Jak Ojciec Mnie posłał, tak i Ja was posyłam. Po tych słowach tchnął na nich i powiedział im: Weźmijcie Ducha Świętego! Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane. Ale Tomasz, jeden z Dwunastu, zwany Didymos, nie był razem z nimi, kiedy przyszedł Jezus. Inni więc uczniowie mówili do niego: Widzieliśmy Pana! Ale on rzekł do nich: Jeżeli na rękach Jego nie zobaczę śladu gwoździ i nie włożę palca mego w miejsce gwoździ, i nie włożę ręki mojej do boku Jego, nie uwierzę. A po ośmiu dniach, kiedy uczniowie Jego byli znowu wewnątrz domu i Tomasz z nimi, Jezus przyszedł mimo drzwi zamkniętych, stanął pośrodku i rzekł: Pokój wam! Następnie rzekł do Tomasza: Podnieś tutaj swój palec i zobacz moje ręce. Podnieś rękę i włóż [ją] do mego boku, i nie bądź niedowiarkiem, lecz wierzącym. Tomasz Mu odpowiedział: Pan mój i Bóg mój! Powiedział mu Jezus: Uwierzyłeś dlatego, ponieważ Mnie ujrzałeś? Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli. (J 20,19-31)
Kiedy przebywamy sami wieczorem, różne myśli mogą krążyć nam po głowie. Stajemy w obliczu wydarzeń minionego dnia, tygodnia. Jezus chce wejść w nasze życie, ale nie jak huragan, przychodzi tak, jak do uczniów - pełen pokoju, mimo zamkniętych drzwi. Staje pośrodku tych wszystkich spraw, pokazuje ręce i bok, i chce powiedzieć byś się nie bał, byś uwierzył w cud Jego męki, śmierci i ZMARTWYCHWSTANIA. Jezus przynosi POKÓJ.
Wyobraźcie sobie plażę bardzo rozległą, na niej mnóstwo piachu. Macie na sobie plecak i pakujecie tyle piachu ile się zmieści w plecaku… Plecak jest bardzo ciężki, nie dajemy rady go dźwignąć.
Prawdziwy POKÓJ serca jest jak oddanie Jezusowi piasku, którego my sami nie jesteśmy w stanie udźwignąć. Płynie ze świadomości, że to Bóg dźwiga świat na swoich ramionach. Ale często sami siebie obarczamy piachem i ciężarem nie od uniesienia. Nie musimy być silni, aby dźwigać piasek. Mamy być na tyle mądrzy, by pozwolić Jemu, by Go niósł za nas, by dźwigał ziemię na swoich ramionach, ale... z naszą pomocą!
I kolejna rzecz… Co z tą naszą wiarą?
Inny fragment Ewangelii mówi nam o wierze podobnej do ziarnka gorczycy. My nie mamy nawet wiary Tomasza. Wystarczy, że nie wyjdzie nam jedna rzecz (pozostałe 9 - znakomicie), a już jesteśmy sfrustrowani, załamani. Chcemy racjonalnych, wręcz namacalnych dowodów, ze On jest z nami. Musimy jednak zmienić nasze patrzenie - Jezus nie jest automatem do kawy. Nie mamy polegać już na sobie, na tym co zobaczymy, ale oddać się Jezusowi, Jego MIŁOSIERDZIU całkowicie - jako naszemu Bogu i Panu. Nasza wiara ma przejść przeobrażenie. Z rozumu do serca, z racjonalności do zaufania.
Kiedy przebywamy sami wieczorem, różne myśli mogą krążyć nam po głowie. Stajemy w obliczu wydarzeń minionego dnia, tygodnia. Jezus chce wejść w nasze życie, ale nie jak huragan, przychodzi tak, jak do uczniów - pełen pokoju, mimo zamkniętych drzwi. Staje pośrodku tych wszystkich spraw, pokazuje ręce i bok, i chce powiedzieć byś się nie bał, byś uwierzył w cud Jego męki, śmierci i ZMARTWYCHWSTANIA. Jezus przynosi POKÓJ.
Wyobraźcie sobie plażę bardzo rozległą, na niej mnóstwo piachu. Macie na sobie plecak i pakujecie tyle piachu ile się zmieści w plecaku… Plecak jest bardzo ciężki, nie dajemy rady go dźwignąć.
Prawdziwy POKÓJ serca jest jak oddanie Jezusowi piasku, którego my sami nie jesteśmy w stanie udźwignąć. Płynie ze świadomości, że to Bóg dźwiga świat na swoich ramionach. Ale często sami siebie obarczamy piachem i ciężarem nie od uniesienia. Nie musimy być silni, aby dźwigać piasek. Mamy być na tyle mądrzy, by pozwolić Jemu, by Go niósł za nas, by dźwigał ziemię na swoich ramionach, ale... z naszą pomocą!
I kolejna rzecz… Co z tą naszą wiarą?
Inny fragment Ewangelii mówi nam o wierze podobnej do ziarnka gorczycy. My nie mamy nawet wiary Tomasza. Wystarczy, że nie wyjdzie nam jedna rzecz (pozostałe 9 - znakomicie), a już jesteśmy sfrustrowani, załamani. Chcemy racjonalnych, wręcz namacalnych dowodów, ze On jest z nami. Musimy jednak zmienić nasze patrzenie - Jezus nie jest automatem do kawy. Nie mamy polegać już na sobie, na tym co zobaczymy, ale oddać się Jezusowi, Jego MIŁOSIERDZIU całkowicie - jako naszemu Bogu i Panu. Nasza wiara ma przejść przeobrażenie. Z rozumu do serca, z racjonalności do zaufania.