
XII Niedziela zwykła – rok A
20 czerwca, 2020
XIV Niedziela zwykła – rok A
5 lipca, 2020
XII Niedziela zwykła – rok A
20 czerwca, 2020
XIV Niedziela zwykła – rok A
5 lipca, 2020
s. Benedykta Baumann OP
Jezus powiedział do swoich apostołów:
«Kto kocha ojca lub matkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien. I kto kocha syna lub córkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien. Kto nie bierze swego krzyża, a idzie za Mną, nie jest Mnie godzien. Kto chce znaleźć swe życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, znajdzie je.
Kto was przyjmuje, Mnie przyjmuje; a kto Mnie przyjmuje, przyjmuje Tego, który Mnie posłał. Kto przyjmuje proroka jako proroka, nagrodę proroka otrzyma. Kto przyjmuje sprawiedliwego jako sprawiedliwego, nagrodę sprawiedliwego otrzyma.
Kto poda kubek świeżej wody do picia jednemu z tych najmniejszych, dlatego że jest uczniem, zaprawdę, powiadam wam, nie utraci swojej nagrody». (Mt 10, 37-42)
Kto chce znaleźć swe życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, znajdzie je. (Mt 10, 39).
Dzisiejsza Ewangelia to prawdziwa kopalnia treści i nad każdym zdaniem warto się zatrzymać dłużej. Ja jednak wybrałam to jedno: o życiu. Ono jest dla mnie takim słowem nadziei na dzisiaj.
Nasze życie jest ciągłym traceniem: młodości, urody, popularności, wymarzonej pracy, jakiejś szansy, przyjaciół, czasem ukochanych osób… Nie da się uniknąć straty. Ona zawsze przychodzi nieproszona i nie w porę. Dowodem choćby ostatnie wydarzenia związane z pandemią. I kiedy nie buduję swojego życia na Chrystusie i Jego Ewangelii, to może się w pewnym momencie okazać, że nie mam nic. Strata okazuje się katastrofą.
Tymczasem życie z Nim nigdy nie prowadzi do katastrofy. Życie z Nim to niekończąca się szkoła nadziei. Każda strata może być początkiem czegoś nowego, często nawet piękniejszego. Pokazują to święci tacy jak Maksymilian Kolbe czy siostra Julia Rodzińska. Jak to możliwe, że w samym środku piekła z ich twarzy i całej postawy promieniował pokój, a nawet radość? Jak to możliwe, że w koszmarze obozu koncentracyjnego mieli siłę szukać tych, którzy byli słabsi, bardziej głodni czy bardziej załamani niż oni? I jak to możliwe, że w końcu oddali za nich życie? Tyle jeszcze być może by zrobili, gdyby przeżyli wojnę…
Stracili życie dla Jezusa.
We mnie jest jeszcze dużo lęku: kiedy skończy się pandemia? Co dalej z teatrem, który prowadzę? Co z innymi moimi planami? Czasem pojawia się lęk o zdrowie swoje lub najbliższych i o przyszłość. A Jezus wyciąga do mnie rękę i mówi: zaufaj. Oddaj mi swoje życie. Zwrócę ci je: piękniejsze, bardziej twórcze i bogatsze o nadzieję.
Tylko z Nim moje plany, marzenia, relacje, działania – całe bogactwo, jakie posiadam – mają wartość wieczną.
«Kto kocha ojca lub matkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien. I kto kocha syna lub córkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien. Kto nie bierze swego krzyża, a idzie za Mną, nie jest Mnie godzien. Kto chce znaleźć swe życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, znajdzie je.
Kto was przyjmuje, Mnie przyjmuje; a kto Mnie przyjmuje, przyjmuje Tego, który Mnie posłał. Kto przyjmuje proroka jako proroka, nagrodę proroka otrzyma. Kto przyjmuje sprawiedliwego jako sprawiedliwego, nagrodę sprawiedliwego otrzyma.
Kto poda kubek świeżej wody do picia jednemu z tych najmniejszych, dlatego że jest uczniem, zaprawdę, powiadam wam, nie utraci swojej nagrody». (Mt 10, 37-42)
Kto chce znaleźć swe życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, znajdzie je. (Mt 10, 39).
Dzisiejsza Ewangelia to prawdziwa kopalnia treści i nad każdym zdaniem warto się zatrzymać dłużej. Ja jednak wybrałam to jedno: o życiu. Ono jest dla mnie takim słowem nadziei na dzisiaj.
Nasze życie jest ciągłym traceniem: młodości, urody, popularności, wymarzonej pracy, jakiejś szansy, przyjaciół, czasem ukochanych osób… Nie da się uniknąć straty. Ona zawsze przychodzi nieproszona i nie w porę. Dowodem choćby ostatnie wydarzenia związane z pandemią. I kiedy nie buduję swojego życia na Chrystusie i Jego Ewangelii, to może się w pewnym momencie okazać, że nie mam nic. Strata okazuje się katastrofą.
Tymczasem życie z Nim nigdy nie prowadzi do katastrofy. Życie z Nim to niekończąca się szkoła nadziei. Każda strata może być początkiem czegoś nowego, często nawet piękniejszego. Pokazują to święci tacy jak Maksymilian Kolbe czy siostra Julia Rodzińska. Jak to możliwe, że w samym środku piekła z ich twarzy i całej postawy promieniował pokój, a nawet radość? Jak to możliwe, że w koszmarze obozu koncentracyjnego mieli siłę szukać tych, którzy byli słabsi, bardziej głodni czy bardziej załamani niż oni? I jak to możliwe, że w końcu oddali za nich życie? Tyle jeszcze być może by zrobili, gdyby przeżyli wojnę…
Stracili życie dla Jezusa.
We mnie jest jeszcze dużo lęku: kiedy skończy się pandemia? Co dalej z teatrem, który prowadzę? Co z innymi moimi planami? Czasem pojawia się lęk o zdrowie swoje lub najbliższych i o przyszłość. A Jezus wyciąga do mnie rękę i mówi: zaufaj. Oddaj mi swoje życie. Zwrócę ci je: piękniejsze, bardziej twórcze i bogatsze o nadzieję.
Tylko z Nim moje plany, marzenia, relacje, działania – całe bogactwo, jakie posiadam – mają wartość wieczną.