Spotkanie…
2 lipca, 2020Jubileusz na Ukrainie
11 lipca, 20204 lipca obchodzimy liturgiczne wspomnienie bł. Piotra Jerzego Frassatiego. Moje pierwsze zetknięcie się z tą postacią miało miejsce w czasie studiów na KUL. Jeden z wykładowców – nie pamiętam z jakiego powodu – przyniósł nam oprawione w ramkę zdjęcie młodego człowieka. Postawił go na biurku i zaczął o nim opowiadać. Jedna z moich koleżanek szeptem zapytała mnie, czy widzę to co ona, że ów mężczyzna stojąc na szczycie jakiejś góry w ustach ma fajkę. Nie do końca byłyśmy pewne kim jest ten człowiek dla naszego wykładowcy. Powoli nasza ciekawość została zaspokojona ponieważ ku naszemu zdziwieniu okazało się, że jest to niedawno ogłoszony błogosławiony! Wówczas jeszcze bardziej wytężałyśmy wzrok czy aby na pewno fajka jest w jego ustach: była! Święty palący fajkę? To było coś zupełnie dla nas nowego i na pewno intrygującego. Jednocześnie bardzo mocno po raz kolejny dotarło do nas, że święci to naprawdę zwykli ludzie! Od tamtej pory minęło sporo czasu. W swoich katechetycznych pomocach mam również obraz Piotra Jerzego Frassatiego i stoi w sali do religii, żebym mogła dzieląc się historią jego życia z młodymi, zachęcić ich do pragnienia świętości. A to nic innego jak zwyczajne, radosne, mądre i pełne pasji życie, oddane Bogu i drugiemu człowiekowi. Zatrzymajmy się dzisiaj na chwilę przy tej niezwykłej postaci.
Piotr Jerzy urodził się 6 kwietnia 1901 roku w Turynie. Wychowywał się w za¬możnym domu razem z młodszą o półtora roku siostrą Lucianą, która jeszcze za życia brata została żoną wyszła polskiego dyplomaty, Jana Gawrońskiego. Jego ojciec, Alfredo Frassati, był założycielem i właścicielem dziennika La Stampa, senatorem, przez pewien czas także ambasadorem Włoch w Niemczech. Matka, Adelaide Ametis Frassati, była malarką. Piotr Jerzy był bardzo zdolny i bardzo solidnie podchodził do nauki i swoich codziennych obowiązków. Nie miał jednak nic z kujona zamkniętego na kontakty z rówieśnikami. Posiadał cechy przywódcy, dzięki czemu skupiał wokół siebie grono oddanych mu przyjaciół. Lubił sport: pływał, jeździł na nartach i konno. Jednak jego największą pasją były góry. Organizował dla swoich przyjaciół górskie wspinaczki w Alpy, które widział na horyzoncie ze swojego domu w Turynie. Nie pociągała go kariera dziennikarza czy polityka. Chciał zostać inżynierem: w 1919 roku rozpoczął studia na wydziale inżynierii górniczej na politechnice w Turynie.
Swoje wychowanie religijne zawdzięczał przede wszystkim wychowawcom, nauczycielom i spowiednikom, ponieważ rodzice byli raczej obojętni na sprawy wiary. Już jako uczeń należał do wielu szkolnych stowarzyszeń religijnych, m.in. do Sodalicji Mariańskiej, Koła Różańcowego, Apostolstwa Modlitwy, Stowarzyszenia Najświętszego Sakramentu. W 1918 roku stał się członkiem Akcji Katolickiej. Cztery lata później – myśląc o apostolstwie wśród górników – został tercjarzem Zakonu Dominikańskiego. Codziennie uczestniczył we Mszy świętej i przyjmował Komunię świętą. Był człowiekiem modlitwy. Jego duchowość kształtowały zwłaszcza Listy św. Pawła Apostoła oraz dzieła św. Augustyna, św. Katarzyny ze Sieny i św. Tomasza z Akwinu, nieustanna – także nocna – adoracja Najświętszego Sakramentu, nabożeństwo do Matki Bożej i Słowo Boże. Nie myślał jedynie o osobistym doświadczeniu wiary. Dlatego w 1924 roku założył z grupą przyjaciół nieformalne „Stowarzyszenie ciemnych typów”, do którego mogli należeć studenci pragnący pogłębiać swoją wiarę i ducha modlitwy. Jego stylem życia i apostołowania inspirował się młody duszpasterz akademicki w Krakowie, ks. Karol Wojtyła.
Frassati, choć był synem jednego z najbogatszych mieszkańców Turynu, zasłynął z tego, że zawsze był bez pieniędzy, bo rozdawał wszystko, co miał. Kupował ubogim materace, koce, węgiel na zimę, lekarstwa i żywność, starał się spędzać z opuszczonymi jak najwięcej czasu. Ciekawostką jest, że w 1922 roku Piotr Jerzy Frassati odwiedził Polskę. Był m.in. w Katowicach. Jako przyszły inżynier interesował się górnictwem i planował zwiedzić jedną z kopalni na Śląsku. Do zjazdu pod ziemię prawdopodobnie jednak nie doszło.
Frassati jest przykładem świętej osoby świeckiej – takiej, o której nauczał Jan Paweł II w adhortacji Chrisifideles laici. On uświęcał się, żyjąc w świecie – nie uciekał zeń, aby z daleka krytykować innych, ale głęboko angażował się w życie religijne i społeczne, samemu narażając się na krytykę i nieprzychylność. Święci tak potrafią, albo może lepiej – nie boją się. I nie jest to szaleńczy gest, ale świadomość, że nie działają sami, a jedynie są narzędziami w rękach Boga. Piotr Jerzy bardzo lubił spędzać czas na adoracji Najświętszego Sakramentu, szczególnie nocnej. Jego więź z Bogiem zachwycała do tego stopnia, że ludzie, którzy modlili się z nim, nie wiedzieli, czy mają patrzeć na Pana Jezusa czy modlącego się młodzieńca. Ta Boża więź przemieniała Jego życie i uzdalniała do heroicznych gestów. I tak jak „bezszelestnie” stawał się świętym, tak też umierał. Po zdaniu ostatniego egzaminu, mając 24 lata, Frassati pomagając biednym zaraził się chorobą Heinego-Medina. Jego ambitne plany pod sam koniec studiów przerwała nagła choroba. Gdy cierpiał, jego rodzina była pochłonięta ciężkim stanem umierającej babci. Umarł 4 lipca 1925 roku. Na jego pogrzeb przyszli wszyscy turyńscy biedacy i żebracy, czyniąc z niego jedno z najbardziej niezwykłych wydarzeń w historii miasta. To wydarzenie stało się świadectwem jego świętości, kiedy to niezliczone tłumy przyszły, aby mu towarzyszyć w ostatniej wędrówce na spotkanie z Tym, którego kochał i któremu służył.
Św. Jan Paweł II powiedział, że był człowiekiem „Ośmiu Błogosławieństw”, i to on wyprzedził nas wszystkich, zdobywając „wieniec sprawiedliwości” (por. 2Tm 4,8), kiedy 20 maja 1990 r. Kościół ogłosił go błogosławionym. Jest patronem młodzieży i studentów. Jest on także opiekunem tych wszystkich, którzy kochają góry, odnajdując w nich ślady piękna Boga i ciszę, która jest zaproszeniem do modlitwy.
Modlitwa przez wstawiennictwo bł. Piotra Jerzego Frassatiego:
Boże, nasz Ojcze, Ty obdarzyłeś młodego Piotra Jerzego Frassatiego radością spotkania z Chrystusem i życiem zgodnym z wyznawaną, przez niego wiarą w służbie ubogim i chorym; za jego wstawiennictwem udziel także nam łaski wspinania się jak on szlakiem ewangelicznych błogosławieństw i naśladowania go w zapale szerzenia w społeczeństwie ducha Ewangelii. Przez Chrystusa Pana naszego. Amen.
Za zezwoleniem Władz Kościelnych (Abp Turynu Giovanni Salderini)
s. Terezja Magiera OP