XXIV Niedziela zwykła – rok A
12 września, 2020XXVI Niedziela zwykła – rok A
26 września, 2020XXIV Niedziela zwykła – rok A
12 września, 2020XXVI Niedziela zwykła – rok A
26 września, 2020s. Joanna Gutowska OP
Jezus opowiedział swoim uczniom następującą przypowieść:
«Królestwo niebieskie podobne jest do gospodarza, który wyszedł wczesnym rankiem, aby nająć robotników do swej winnicy. Umówił się z robotnikami o denara za dzień i posłał ich do winnicy.
Gdy wyszedł około godziny trzeciej, zobaczył innych, stojących na rynku bezczynnie, i rzekł do nich: „Idźcie i wy do mojej winnicy, a co będzie słuszne, dam wam”. Oni poszli. Wyszedłszy ponownie około godziny szóstej i dziewiątej, tak samo uczynił.
Gdy wyszedł około godziny jedenastej, spotkał innych stojących i zapytał ich: „Czemu tu stoicie cały dzień bezczynnie?” Odpowiedzieli mu: „Bo nas nikt nie najął”. Rzekł im: „Idźcie i wy do winnicy”.
A gdy nadszedł wieczór, rzekł właściciel winnicy do swego rządcy: „Zwołaj robotników i wypłać im należność, począwszy od ostatnich aż do pierwszych”. Przyszli najęci około jedenastej godziny i otrzymali po denarze. Gdy więc przyszli pierwsi, myśleli, że więcej dostaną; lecz i oni otrzymali po denarze.
Wziąwszy go, szemrali przeciw gospodarzowi, mówiąc: „Ci ostatni jedną godzinę pracowali, a zrównałeś ich z nami, którzy znosiliśmy ciężar dnia i spiekotę”. Na to odrzekł jednemu z nich: „Przyjacielu, nie czynię ci krzywdy; czyż nie o denara umówiłeś się ze mną? Weź, co twoje, i odejdź. Chcę też i temu ostatniemu dać tak samo jak tobie. Czy mi nie wolno uczynić ze swoim, co chcę? Czy na to złym okiem patrzysz, że ja jestem dobry?” Tak ostatni będą pierwszymi, a pierwsi ostatnimi». (Mt 20, 1-16a)
Dzisiejsza przypowieść pokazuje nam, jak bardzo ważny jest dla Jezusa każdy człowiek. Robotnicy dostawali zapłatę jednego denara za dzień pracy. Można było za to kupić jedzenie na następny dzień, by wyżywić rodzinę i nie być głodnym. Dla gospodarza nie było ważne czy robotnik pracował cały dzień, czy tylko kilka godzin. Nie chciał, by ktoś pozostał bez środków do życia i cierpiał głód. Wychodził na rynek kilka razy i sam proponował pracę. Robotnicy, którzy pracowali cały dzień myśleli, że dostaną coś więcej, wszak oni pracowali dłużej niż ci zatrudnieni jako ostatni. Zaczęli pokazywać swoje niezadowolenie i zazdrość po tym, kiedy dowiedzieli się, że jednak nie spełnią się ich myśli... Z nami może być bardzo podobnie. Często wydaje się nam się, że robimy coś dla Jezusa, Kościoła, Wspólnoty... Potrafimy naprawdę dużo poświęcić w naszym życiu „dla chwały Bożej”. Jednak sytuacja zmienia się, gdy obok pojawia się ktoś, kto według nas niezasłużenie dostaje więcej łask od Pana Boga. „Przecież on jest grzesznikiem!” „Jak to? On przecież nie może się nawrócić...” Często mamy utarte schematy myślenia o drugim człowieku zapominając o tym, co Pan Bóg mówi w Księdze proroka Izajasza: „myśli moje nie są myślami waszymi ani drogi moje drogami waszymi.” Jemu zależy na każdym człowieku, ma „swoje drogi” do każdego z nas, sam wychodzi i szuka człowieka. Zdarzają się sytuacje, gdzie człowiek na łożu śmierci przyjmuje Jezusa jako swojego Zbawiciela. Nie możemy wtedy szemrać, że my całe życie uczyniliśmy ofiarą dla Boga, a ktoś w ostatniej chwili wchodzi do nieba. Wręcz przeciwnie. Jako chrześcijanie powinniśmy się radować, że nasi bracia przyjęli wiarę. Myślę, że w takiej sytuacji powinniśmy postawić sobie pytanie, dlaczego tak naprawdę wierzę i poświęcam swój czas, życie dla Boga. Czy robię to, by przyprowadzić innych do Jezusa? Czy robię to z miłości do Niego? Czy potrafię radować się ze szczęścia innych? Bóg przecież nie robi nam krzywdy, jest dla nas dobry ZAWSZE. Bez względu na wszystko. Tylko trzeba się rozejrzeć wokół, by to dobro dostrzec.
Spójrzmy jeszcze na tę przypowieść z innej perspektywy: my jako gospodarze. Gospodarz w przypowieści wszystkich ludzi traktował jednakowo. Dla każdego był tak samo dobry. Jak ja traktuje ludzi? Czy jestem dobry dla wszystkich, czy czynię jakieś podziały na ludzi lepszych i gorszych? Czy w dzisiejszym świecie, który jest tak bardzo spragniony miłości i relacji z drugim człowiekiem potrafię w prostych gestach dnia codziennego przekazać je innym? Uśmiech, dobre słowo nic nie kosztuje, a sprawia, że świat wokół nas staje się choć troszkę lepszy!
Prośmy dziś Jezusa o otwartość serca, byśmy w naszej małej, codziennej winnicy byli dobrymi gospodarzami, siejącymi miłość, przebaczenie i pokój, abyśmy wpatrzeni w Najlepszego Gospodarza nigdy nie przestawali uczyć się od Niego, jak naszą winnicę czynić coraz bardziej Winnicą Bożą.
«Królestwo niebieskie podobne jest do gospodarza, który wyszedł wczesnym rankiem, aby nająć robotników do swej winnicy. Umówił się z robotnikami o denara za dzień i posłał ich do winnicy.
Gdy wyszedł około godziny trzeciej, zobaczył innych, stojących na rynku bezczynnie, i rzekł do nich: „Idźcie i wy do mojej winnicy, a co będzie słuszne, dam wam”. Oni poszli. Wyszedłszy ponownie około godziny szóstej i dziewiątej, tak samo uczynił.
Gdy wyszedł około godziny jedenastej, spotkał innych stojących i zapytał ich: „Czemu tu stoicie cały dzień bezczynnie?” Odpowiedzieli mu: „Bo nas nikt nie najął”. Rzekł im: „Idźcie i wy do winnicy”.
A gdy nadszedł wieczór, rzekł właściciel winnicy do swego rządcy: „Zwołaj robotników i wypłać im należność, począwszy od ostatnich aż do pierwszych”. Przyszli najęci około jedenastej godziny i otrzymali po denarze. Gdy więc przyszli pierwsi, myśleli, że więcej dostaną; lecz i oni otrzymali po denarze.
Wziąwszy go, szemrali przeciw gospodarzowi, mówiąc: „Ci ostatni jedną godzinę pracowali, a zrównałeś ich z nami, którzy znosiliśmy ciężar dnia i spiekotę”. Na to odrzekł jednemu z nich: „Przyjacielu, nie czynię ci krzywdy; czyż nie o denara umówiłeś się ze mną? Weź, co twoje, i odejdź. Chcę też i temu ostatniemu dać tak samo jak tobie. Czy mi nie wolno uczynić ze swoim, co chcę? Czy na to złym okiem patrzysz, że ja jestem dobry?” Tak ostatni będą pierwszymi, a pierwsi ostatnimi». (Mt 20, 1-16a)
Dzisiejsza przypowieść pokazuje nam, jak bardzo ważny jest dla Jezusa każdy człowiek. Robotnicy dostawali zapłatę jednego denara za dzień pracy. Można było za to kupić jedzenie na następny dzień, by wyżywić rodzinę i nie być głodnym. Dla gospodarza nie było ważne czy robotnik pracował cały dzień, czy tylko kilka godzin. Nie chciał, by ktoś pozostał bez środków do życia i cierpiał głód. Wychodził na rynek kilka razy i sam proponował pracę. Robotnicy, którzy pracowali cały dzień myśleli, że dostaną coś więcej, wszak oni pracowali dłużej niż ci zatrudnieni jako ostatni. Zaczęli pokazywać swoje niezadowolenie i zazdrość po tym, kiedy dowiedzieli się, że jednak nie spełnią się ich myśli... Z nami może być bardzo podobnie. Często wydaje się nam się, że robimy coś dla Jezusa, Kościoła, Wspólnoty... Potrafimy naprawdę dużo poświęcić w naszym życiu „dla chwały Bożej”. Jednak sytuacja zmienia się, gdy obok pojawia się ktoś, kto według nas niezasłużenie dostaje więcej łask od Pana Boga. „Przecież on jest grzesznikiem!” „Jak to? On przecież nie może się nawrócić...” Często mamy utarte schematy myślenia o drugim człowieku zapominając o tym, co Pan Bóg mówi w Księdze proroka Izajasza: „myśli moje nie są myślami waszymi ani drogi moje drogami waszymi.” Jemu zależy na każdym człowieku, ma „swoje drogi” do każdego z nas, sam wychodzi i szuka człowieka. Zdarzają się sytuacje, gdzie człowiek na łożu śmierci przyjmuje Jezusa jako swojego Zbawiciela. Nie możemy wtedy szemrać, że my całe życie uczyniliśmy ofiarą dla Boga, a ktoś w ostatniej chwili wchodzi do nieba. Wręcz przeciwnie. Jako chrześcijanie powinniśmy się radować, że nasi bracia przyjęli wiarę. Myślę, że w takiej sytuacji powinniśmy postawić sobie pytanie, dlaczego tak naprawdę wierzę i poświęcam swój czas, życie dla Boga. Czy robię to, by przyprowadzić innych do Jezusa? Czy robię to z miłości do Niego? Czy potrafię radować się ze szczęścia innych? Bóg przecież nie robi nam krzywdy, jest dla nas dobry ZAWSZE. Bez względu na wszystko. Tylko trzeba się rozejrzeć wokół, by to dobro dostrzec.
Spójrzmy jeszcze na tę przypowieść z innej perspektywy: my jako gospodarze. Gospodarz w przypowieści wszystkich ludzi traktował jednakowo. Dla każdego był tak samo dobry. Jak ja traktuje ludzi? Czy jestem dobry dla wszystkich, czy czynię jakieś podziały na ludzi lepszych i gorszych? Czy w dzisiejszym świecie, który jest tak bardzo spragniony miłości i relacji z drugim człowiekiem potrafię w prostych gestach dnia codziennego przekazać je innym? Uśmiech, dobre słowo nic nie kosztuje, a sprawia, że świat wokół nas staje się choć troszkę lepszy!
Prośmy dziś Jezusa o otwartość serca, byśmy w naszej małej, codziennej winnicy byli dobrymi gospodarzami, siejącymi miłość, przebaczenie i pokój, abyśmy wpatrzeni w Najlepszego Gospodarza nigdy nie przestawali uczyć się od Niego, jak naszą winnicę czynić coraz bardziej Winnicą Bożą.