XXVI Niedziela zwykła – rok A
26 września, 2020XXVIII Niedziela zwykła – rok A
10 października, 2020XXVI Niedziela zwykła – rok A
26 września, 2020XXVIII Niedziela zwykła – rok A
10 października, 2020s. Iga Stanok OP
Jezus powiedział do arcykapłanów i starszych ludu:
«Posłuchajcie innej przypowieści. Był pewien gospodarz, który założył winnicę. Otoczył ją murem, wykopał w niej tłocznie, zbudował wieżę, w końcu oddał ją w dzierżawę rolnikom i wyjechał.
Gdy nadszedł czas zbiorów, posłał swoje sługi do rolników, by odebrali plon jemu należny. Ale rolnicy chwycili jego sługi i jednego obili, drugiego zabili, trzeciego zaś ukamienowali. Wtedy posłał inne sługi, więcej niż za pierwszym razem, lecz i z nimi tak samo postąpili. W końcu posłał do nich swego syna, tak sobie myśląc: Uszanują mojego syna.
Lecz rolnicy, zobaczywszy syna, mówili do siebie: „To jest dziedzic; chodźcie, zabijmy go, a posiądziemy jego dziedzictwo”. Chwyciwszy go, wyrzucili z winnicy i zabili. Kiedy więc przybędzie właściciel winnicy, co uczyni z owymi rolnikami?»
Rzekli Mu: «Nędzników marnie wytraci, a winnicę odda w dzierżawę innym rolnikom, takim, którzy mu będą oddawali plon we właściwej porze». (Mt 21, 33-43)
Pewien gospodarz założył winnicę. Ogrodził ją murem, aby zabezpieczyć przed złodziejami, wykopał tłocznie, do wyciskania soku z winogron. Stawiając wieżę zadbał o to, by zarządcy mogli swobodnie doglądać prace w winnicy, a pracownicy mieli gdzie złożyć narzędzia do pracy. Zadbał o to wszystko i wyjechał, oddawszy winnicę w dzierżawę rolnikom.
Pod postacią gospodarza, kryje się Bóg, który dał nam do dyspozycji cały świat. Jednak my ciągle stawiamy sobie i Bogu pytanie: „Czy aby na pewno dałeś mi wszystko?”. Nie wierzymy w dobroć i bezgraniczną hojność Boga, wątpimy w to, że to On jest dawcą wszelkiego dobra. Pan Bóg dał mi powołanie, które nie jest moją własnością, pozostaje Jego darem i do Niego należy. A ja tak często chcę sobie przypisywać zasługi: duszpasterskie, pedagogiczne, apostolskie, zawodowe…
„Gdy nadszedł czas zbiorów, posłał swoje sługi do rolników, by odebrali plon jemu należny. Ale rolnicy chwycili jego sługi i jednego obili, drugiego zabili, trzeciego zaś ukamienowali. Wtedy posłał inne sługi, więcej niż za pierwszym razem, lecz i z nimi tak samo postąpili.”
Rolnicy nie chcieli oddać panu tego, co do niego należało. Ze sługami postąpili okrutnie: jednego pobili, drugiego zabili, trzeciego ukamienowali. Z kolejnymi postąpili tak samo. Świadczy to o uporze i zatwardziałości ich serc. Nie chcieli przyjąć napomnień i wezwania do opamiętania. Bóg jednak nigdy nie męczy się ciągłym wzywaniem nas do przemiany. Ciągle wysyła swoje sługi, daje znaki, posługuje się różnymi wydarzeniami, aby skierować nasze myśli i serca do Niego. I jeśli w porę tego nie dostrzeżemy, coraz trudniej będzie nam powrócić z drogi grzechu, bo grzech potęguje się i w końcu doprowadzi do katastrofy. Nie można bezkarnie odrzucać Bożych napomnień do nawrócenia.
„W końcu posłał do nich swego syna…”
W tych ostatecznych dniach przemówił do nas przez Syna (Hbr 1, 1n). Jezus przyszedł na świat, by odzyskać nas dla Boga Ojca, aby nas zbawić. Oddał swoje życie, abyśmy my mogli żyć wiecznie. Pan Jezus nie głosił tego, co było miłe dla ludzi słuchających Go. On głosił Prawdę. A Prawda często jest trudna do zaakceptowania, bo nie jesteśmy w stanie przyjąć tego, że nie zawsze postępujemy dobrze i to, co robimy, niekoniecznie podoba się Bogu.
Ta przypowieść jest o naszym życiu, o nas, którzy jesteśmy zabiegani, zajęci własnymi sprawami, którzy szukamy szczęścia w samorealizacji, samodoskonaleniu, samokształceniu… Ja… jestem panem swojego życia, dam sobie radę bez Boga, niby od Niego wszystko zależy, ale… JA lepiej sobie zaplanuję życie, lepiej sobie sam poradzę. A Bóg? Niczym się nie zniechęca i puka do drzwi naszych serc. I mówi, jak bardzo Mu na nas zależy, jak bardzo za nami tęskni, jak cierpi, gdy odrzucamy jednego, drugiego, trzeciego Jego sługę…, a w końcu zabijamy w sobie Jego Syna. On cierpliwie czeka, aż wydamy owoc, bo tylko On daje wzrost i dzięki Niemu rozkwita winnica naszego życia. TYLKO dzięki Niemu.
«Posłuchajcie innej przypowieści. Był pewien gospodarz, który założył winnicę. Otoczył ją murem, wykopał w niej tłocznie, zbudował wieżę, w końcu oddał ją w dzierżawę rolnikom i wyjechał.
Gdy nadszedł czas zbiorów, posłał swoje sługi do rolników, by odebrali plon jemu należny. Ale rolnicy chwycili jego sługi i jednego obili, drugiego zabili, trzeciego zaś ukamienowali. Wtedy posłał inne sługi, więcej niż za pierwszym razem, lecz i z nimi tak samo postąpili. W końcu posłał do nich swego syna, tak sobie myśląc: Uszanują mojego syna.
Lecz rolnicy, zobaczywszy syna, mówili do siebie: „To jest dziedzic; chodźcie, zabijmy go, a posiądziemy jego dziedzictwo”. Chwyciwszy go, wyrzucili z winnicy i zabili. Kiedy więc przybędzie właściciel winnicy, co uczyni z owymi rolnikami?»
Rzekli Mu: «Nędzników marnie wytraci, a winnicę odda w dzierżawę innym rolnikom, takim, którzy mu będą oddawali plon we właściwej porze». (Mt 21, 33-43)
Pewien gospodarz założył winnicę. Ogrodził ją murem, aby zabezpieczyć przed złodziejami, wykopał tłocznie, do wyciskania soku z winogron. Stawiając wieżę zadbał o to, by zarządcy mogli swobodnie doglądać prace w winnicy, a pracownicy mieli gdzie złożyć narzędzia do pracy. Zadbał o to wszystko i wyjechał, oddawszy winnicę w dzierżawę rolnikom.
Pod postacią gospodarza, kryje się Bóg, który dał nam do dyspozycji cały świat. Jednak my ciągle stawiamy sobie i Bogu pytanie: „Czy aby na pewno dałeś mi wszystko?”. Nie wierzymy w dobroć i bezgraniczną hojność Boga, wątpimy w to, że to On jest dawcą wszelkiego dobra. Pan Bóg dał mi powołanie, które nie jest moją własnością, pozostaje Jego darem i do Niego należy. A ja tak często chcę sobie przypisywać zasługi: duszpasterskie, pedagogiczne, apostolskie, zawodowe…
„Gdy nadszedł czas zbiorów, posłał swoje sługi do rolników, by odebrali plon jemu należny. Ale rolnicy chwycili jego sługi i jednego obili, drugiego zabili, trzeciego zaś ukamienowali. Wtedy posłał inne sługi, więcej niż za pierwszym razem, lecz i z nimi tak samo postąpili.”
Rolnicy nie chcieli oddać panu tego, co do niego należało. Ze sługami postąpili okrutnie: jednego pobili, drugiego zabili, trzeciego ukamienowali. Z kolejnymi postąpili tak samo. Świadczy to o uporze i zatwardziałości ich serc. Nie chcieli przyjąć napomnień i wezwania do opamiętania. Bóg jednak nigdy nie męczy się ciągłym wzywaniem nas do przemiany. Ciągle wysyła swoje sługi, daje znaki, posługuje się różnymi wydarzeniami, aby skierować nasze myśli i serca do Niego. I jeśli w porę tego nie dostrzeżemy, coraz trudniej będzie nam powrócić z drogi grzechu, bo grzech potęguje się i w końcu doprowadzi do katastrofy. Nie można bezkarnie odrzucać Bożych napomnień do nawrócenia.
„W końcu posłał do nich swego syna…”
W tych ostatecznych dniach przemówił do nas przez Syna (Hbr 1, 1n). Jezus przyszedł na świat, by odzyskać nas dla Boga Ojca, aby nas zbawić. Oddał swoje życie, abyśmy my mogli żyć wiecznie. Pan Jezus nie głosił tego, co było miłe dla ludzi słuchających Go. On głosił Prawdę. A Prawda często jest trudna do zaakceptowania, bo nie jesteśmy w stanie przyjąć tego, że nie zawsze postępujemy dobrze i to, co robimy, niekoniecznie podoba się Bogu.
Ta przypowieść jest o naszym życiu, o nas, którzy jesteśmy zabiegani, zajęci własnymi sprawami, którzy szukamy szczęścia w samorealizacji, samodoskonaleniu, samokształceniu… Ja… jestem panem swojego życia, dam sobie radę bez Boga, niby od Niego wszystko zależy, ale… JA lepiej sobie zaplanuję życie, lepiej sobie sam poradzę. A Bóg? Niczym się nie zniechęca i puka do drzwi naszych serc. I mówi, jak bardzo Mu na nas zależy, jak bardzo za nami tęskni, jak cierpi, gdy odrzucamy jednego, drugiego, trzeciego Jego sługę…, a w końcu zabijamy w sobie Jego Syna. On cierpliwie czeka, aż wydamy owoc, bo tylko On daje wzrost i dzięki Niemu rozkwita winnica naszego życia. TYLKO dzięki Niemu.