Uroczystość Wszystkich Świętych
31 października, 2020XXXIII Niedziela zwykła – rok A
14 listopada, 2020Uroczystość Wszystkich Świętych
31 października, 2020XXXIII Niedziela zwykła – rok A
14 listopada, 2020s. Kazimiera Korzeniewska OP
Jezus opowiedział swoim uczniom tę przypowieść:
«Podobne będzie królestwo niebieskie do dziesięciu panien, które wzięły swoje lampy i wyszły na spotkanie pana młodego. Pięć z nich było nierozsądnych, a pięć roztropnych. Nierozsądne wzięły lampy, ale nie wzięły z sobą oliwy. Roztropne zaś razem z lampami zabrały również oliwę w swoich naczyniach. Gdy się pan młody opóźniał, senność ogarnęła wszystkie i posnęły.
Lecz o północy rozległo się wołanie: „Oto pan młody idzie, wyjdźcie mu na spotkanie!” Wtedy powstały wszystkie owe panny i opatrzyły swe lampy. A nierozsądne rzekły do roztropnych: „Użyczcie nam swej oliwy, bo nasze lampy gasną”. Odpowiedziały roztropne: „Mogłoby i nam, i wam nie wystarczyć. Idźcie raczej do sprzedających i kupcie sobie”.
Gdy one szły kupić, nadszedł pan młody. Te, które były gotowe, weszły z nim na ucztę weselną, i drzwi zamknięto. Nadchodzą w końcu i pozostałe panny, prosząc: „Panie, panie, otwórz nam!” Lecz on odpowiedział: „Zaprawdę, powiadam wam, nie znam was”.
Czuwajcie więc, bo nie znacie dnia ani godziny». (Mt 25, 1-13)
Dzisiejsze Słowo Boże pyta mnie o moją postawę gotowości. Przede wszystkim – czym jest gotowość, której oczekuje ode mnie Pan Bóg. Wtórnie – czy wobec tego – jestem faktycznie gotowa na przyjście Pana, czy tylko mi się wydaje, tak jak pannom nierozsądnym, że jestem na to przygotowana.
Do odpowiedzi na pierwsze pytanie podprowadza mnie czytanie z Księgi Mądrości. Podaje ono pewne cechy, które charakteryzują człowieka gotowego na spotkanie Mądrości. To osoba, która tej Mądrości szuka i na to poszukiwanie ukierunkowuje swoje myślenie i działania. Okazuje się jednak, że człowiek nie jest tutaj jedynym poszukiwaczem – Mądrość bowiem „sama obchodzi i szuka tych, co są jej godni”, „uprzedza tych, co jej pragną”. To zestawienie pozwala poznać odpowiedź na postawione pytanie. Gotowość na przyjście Pana jest pragnieniem spotkania Go, pragnieniem Jego przyjścia. Potwierdzają to słowa Psalmu 63 i refren, który dziś powtarzamy w czasie Liturgii – „Ciebie, mój Boże, pragnie moja dusza”.
Tym kluczem – pragnienia spotkania Pana jako wyrazu gotowości serca – chciałabym otworzyć dzisiejszą Ewangelię, by móc odpowiedzieć na drugie pytanie. Patrząc na lampy panien nierozsądnych i roztropnych przed przyjściem Pana, trudno byłoby dostrzec pomiędzy nimi różnicę. Na pierwszy rzut oka – wszystko tak samo. Tu lampa i tam lampa. W momencie przyjścia Pana następuje jednak weryfikacja wnętrza lampy – u roztropnych jest oliwa, u nierozsądnych oliwy nie ma. Skutkiem tego roztropne spotykają Pana, nierozsądne nie. Ewangelia jest tutaj bardzo konkretna – zewnętrzne zachowywanie przykazań, zewnętrzne pełnienie uczynków miłosierdzia – nawet z ogromnym poświęceniem – nie wystarcza. Ono jest ważne, bez tego oliwa też nie spełni swojej funkcji, ale nie wystarcza. Aby to, co robię na zewnątrz było faktycznie przejawem mojej gotowości na przyjście Pana potrzeba, aby moje uczynki wypływały z mojego serca pełnego miłości i tęsknoty za Panem, pełnego pragnienia Jego spotkania. Dopiero to połączenie – serce, które kocha i pragnie spotkania i zewnętrzne zachowania, które pozwalają się tej miłości wyrazić – pozwala spokojnie oczekiwać na najważniejsze spotkanie życia. Takie przeżywanie rzeczywistości wiary sprawia, że jest w nas nadzieja, o której mówi św. Paweł do Tesaloniczan.
Czy mam oliwę w moim sercu? O jakiej oliwie mojego serca świadczą moje czyny i myśli? Jakie motywacje kierują moim zachowaniem? – te pytania biorę na swoją dzisiejszą medytację i do tego zapraszam również Ciebie.
«Podobne będzie królestwo niebieskie do dziesięciu panien, które wzięły swoje lampy i wyszły na spotkanie pana młodego. Pięć z nich było nierozsądnych, a pięć roztropnych. Nierozsądne wzięły lampy, ale nie wzięły z sobą oliwy. Roztropne zaś razem z lampami zabrały również oliwę w swoich naczyniach. Gdy się pan młody opóźniał, senność ogarnęła wszystkie i posnęły.
Lecz o północy rozległo się wołanie: „Oto pan młody idzie, wyjdźcie mu na spotkanie!” Wtedy powstały wszystkie owe panny i opatrzyły swe lampy. A nierozsądne rzekły do roztropnych: „Użyczcie nam swej oliwy, bo nasze lampy gasną”. Odpowiedziały roztropne: „Mogłoby i nam, i wam nie wystarczyć. Idźcie raczej do sprzedających i kupcie sobie”.
Gdy one szły kupić, nadszedł pan młody. Te, które były gotowe, weszły z nim na ucztę weselną, i drzwi zamknięto. Nadchodzą w końcu i pozostałe panny, prosząc: „Panie, panie, otwórz nam!” Lecz on odpowiedział: „Zaprawdę, powiadam wam, nie znam was”.
Czuwajcie więc, bo nie znacie dnia ani godziny». (Mt 25, 1-13)
Dzisiejsze Słowo Boże pyta mnie o moją postawę gotowości. Przede wszystkim – czym jest gotowość, której oczekuje ode mnie Pan Bóg. Wtórnie – czy wobec tego – jestem faktycznie gotowa na przyjście Pana, czy tylko mi się wydaje, tak jak pannom nierozsądnym, że jestem na to przygotowana.
Do odpowiedzi na pierwsze pytanie podprowadza mnie czytanie z Księgi Mądrości. Podaje ono pewne cechy, które charakteryzują człowieka gotowego na spotkanie Mądrości. To osoba, która tej Mądrości szuka i na to poszukiwanie ukierunkowuje swoje myślenie i działania. Okazuje się jednak, że człowiek nie jest tutaj jedynym poszukiwaczem – Mądrość bowiem „sama obchodzi i szuka tych, co są jej godni”, „uprzedza tych, co jej pragną”. To zestawienie pozwala poznać odpowiedź na postawione pytanie. Gotowość na przyjście Pana jest pragnieniem spotkania Go, pragnieniem Jego przyjścia. Potwierdzają to słowa Psalmu 63 i refren, który dziś powtarzamy w czasie Liturgii – „Ciebie, mój Boże, pragnie moja dusza”.
Tym kluczem – pragnienia spotkania Pana jako wyrazu gotowości serca – chciałabym otworzyć dzisiejszą Ewangelię, by móc odpowiedzieć na drugie pytanie. Patrząc na lampy panien nierozsądnych i roztropnych przed przyjściem Pana, trudno byłoby dostrzec pomiędzy nimi różnicę. Na pierwszy rzut oka – wszystko tak samo. Tu lampa i tam lampa. W momencie przyjścia Pana następuje jednak weryfikacja wnętrza lampy – u roztropnych jest oliwa, u nierozsądnych oliwy nie ma. Skutkiem tego roztropne spotykają Pana, nierozsądne nie. Ewangelia jest tutaj bardzo konkretna – zewnętrzne zachowywanie przykazań, zewnętrzne pełnienie uczynków miłosierdzia – nawet z ogromnym poświęceniem – nie wystarcza. Ono jest ważne, bez tego oliwa też nie spełni swojej funkcji, ale nie wystarcza. Aby to, co robię na zewnątrz było faktycznie przejawem mojej gotowości na przyjście Pana potrzeba, aby moje uczynki wypływały z mojego serca pełnego miłości i tęsknoty za Panem, pełnego pragnienia Jego spotkania. Dopiero to połączenie – serce, które kocha i pragnie spotkania i zewnętrzne zachowania, które pozwalają się tej miłości wyrazić – pozwala spokojnie oczekiwać na najważniejsze spotkanie życia. Takie przeżywanie rzeczywistości wiary sprawia, że jest w nas nadzieja, o której mówi św. Paweł do Tesaloniczan.
Czy mam oliwę w moim sercu? O jakiej oliwie mojego serca świadczą moje czyny i myśli? Jakie motywacje kierują moim zachowaniem? – te pytania biorę na swoją dzisiejszą medytację i do tego zapraszam również Ciebie.