Wybrać drogę – s. Felicyta
7 stycznia, 2021Przygotowanie do Ślubów Wieczystych
22 maja, 2024Powołanie to wielka tajemnica. Jest to dar, niczym niezasłużony od Boga, który nas wybrał. W moim życiu pierwsze myśli o życiu zakonnym pojawiły się w szkole podstawowej, choć później miałam tez inne plany. Kontakt z siostrami dominikankami miałam cały czas, bo siostry były w mojej parafii rodzinnej i świadectwem swojego życia przyciągały młode dziewczyny do siebie. Tak rozpoczął się mój kontakt z siostrami. Zaczęłam uczęszczać na DSM- Dziewczęcą Służbę Maryjną, później sama też prowadziłam grupę pod kierunkiem jednej siostry. Raz moja koleżanka zaproponowała mi, żebym z nią pojechała na nocne czuwanie, które prowadziły siostry w Białej Niżnej. Skorzystałam z zaproszenia i tak zaczęły się bliższe spotkania z różnymi siostrami z tego Zgromadzenia. Później również brałam udział w rekolekcjach prowadzonych przez siostry.
W 1992 r. pojechałam na Dni Wdzięczności do Krakowa i tam też podjęłam decyzję o wstąpieniu do klasztoru. To spotkanie na Dniach Wdzięczności było wyjątkowe, dlatego, że dwie dziewczyny, które były też ze mną, zaraz po tych dniach miały być przyjęte do Zgromadzenia. Ja jednak wróciłam do domu dalej zastanawiając się nad swoja drogą, nie mówiąc o tym nikomu. Po rozmowie z Matką Generalną i siostrą mistrzynią postulatu umówiłam się na przyjęcie do Zgromadzenia. I tak dnia 8.09.1992 r przekroczyłam progi naszego Domu Generalnego. Mój pobyt w klasztorze początkowo był bardzo krótki, dlatego, że w moim domu rodzinnym nikt nie wiedział o podjętej przeze mnie decyzji. Tak wiec po tygodniowym pobycie w klasztorze wróciłam do domu rodzinnego, żeby oznajmić bliskim o planach w moim życiu. Najpierw poszłam do ks. Proboszcza poprosić o opinię, która była mi potrzebna do złożenia danych w klasztorze. I on był pierwszą osobą w mojej parafii, która się dowiedziała, ze chcę zostać siostrą zakonną. Później, po spotkaniu z nim podjęłam decyzję, że powiem rodzicom i rodzeństwu. I tak wieczorem po wspólnej modlitwie, bo tak zawsze kończyliśmy dzień z całą rodziną, postanowiłam im o tym powiedzieć. W domu nastąpił wielki płacz i cisza…. Wszyscy poszli do swoich pokoi z tym, co ja im powiedziałam. Mama płakała, cały czas myślała, ze mi się coś „ubzdurało” i pewnie potrwa to jakąś chwilę i przejdzie. Moi bracia zachowywali się tak, jakby mnie już utracili na zawsze. Poprosiłam, żeby mnie odwieźli do klasztoru, ale nikt tego nie był w stanie zrobić oprócz mojego taty. Kiedy jechaliśmy razem do Krakowa, był taki małomówny, jak nigdy...
Tak oto jestem w Zgromadzeniu Sióstr św. Dominika i dziś wspólnie z całą rodziną dziękuję Bogu za dar swojego powołania. Cieszę się, że mnie Jezus wybrał jako swoje narzędzie do apostołowania w naszym Zgromadzeniu.
s. Bogdana Szpila OP