XXVII Niedziela zwykła – rok B
2 października, 2021
XXIX Niedziela zwykła – rok B
16 października, 2021
XXVII Niedziela zwykła – rok B
2 października, 2021
XXIX Niedziela zwykła – rok B
16 października, 2021
Gdy Jezus wybierał się w drogę, przybiegł pewien człowiek i upadłszy przed Nim na kolana, zaczął Go pytać: «Nauczycielu dobry, co mam czynić, aby osiągnąć życie wieczne?»
Jezus mu rzekł: «Czemu nazywasz Mnie dobrym? Nikt nie jest dobry, tylko sam Bóg. Znasz przykazania: Nie zabijaj, nie cudzołóż, nie kradnij, nie zeznawaj fałszywie, nie oszukuj, czcij swego ojca i matkę».
On Mu odpowiedział: «Nauczycielu, wszystkiego tego przestrzegałem od mojej młodości».
Wtedy Jezus spojrzał na niego z miłością i rzekł mu: «Jednego ci brakuje. Idź, sprzedaj wszystko, co masz, i rozdaj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie. Potem przyjdź i chodź za Mną». Lecz on spochmurniał na te słowa i odszedł zasmucony, miał bowiem wiele posiadłości.
Wówczas Jezus spojrzał dookoła i rzekł do swoich uczniów: «Jak trudno tym, którzy mają dostatki, wejść do królestwa Bożego». Uczniowie przerazili się Jego słowami, lecz Jezus powtórnie im rzekł: «Dzieci, jakże trudno wejść do królestwa Bożego tym, którzy w dostatkach pokładają ufność. Łatwiej jest wielbłądowi przejść przez ucho igielne niż bogatemu wejść do królestwa Bożego».
A oni tym bardziej się dziwili i mówili między sobą: «Któż więc może być zbawiony?»
Jezus popatrzył na nich i rzekł: «U ludzi to niemożliwe, ale nie u Boga; bo u Boga wszystko jest możliwe».
Wtedy Piotr zaczął mówić do Niego: «Oto my opuściliśmy wszystko i poszliśmy za Tobą».
Jezus odpowiedział: «Zaprawdę, powiadam wam: Nikt nie opuszcza domu, braci, sióstr, matki, ojca, dzieci lub pól z powodu Mnie i z powodu Ewangelii, żeby nie otrzymał stokroć więcej teraz, w tym czasie, domów, braci, sióstr, matek, dzieci i pól, wśród prześladowań, a życia wiecznego w czasie przyszłym».
(Mk 10, 17-30)

Mam pragnienie!

Z junacką dramaturgią młodzieniec dzisiejszej Ewangelii biegnie, pada na kolana, wręcz krzyczy! Co krzyczy? Krzyczy, bo ma pragnienie. Odkrył je dawno, u początku życia. Pracował wytrwale, by je zaspokoić pobożnym życiem, przemyślanymi wyborami. Bezskutecznie! Wprawdzie może przypisać sobie kilka pochlebnych epitetów, ale prawda wewnętrzna jest bezsporna: pragnę jeszcze bardziej!

Jezus widzi młodego gwałtownika. Widzi i szanuje. Docenia wysiłek, by nadać sens rzeczom i zdarzeniom, by przeżywać je z godnością. Wkracza zatem w dialog z podobnym zaangażowaniem. I… zaskakuje: Twoje pragnienie trzeba uwolnić! Pragnienia nie wystarczy odczuwać. Nie wystarczy poświęcać mu nawet sporo uwagi. Pragnienie potrzebuje wolności od ciebie samego, bo, w gruncie rzeczy, to Bóg jest jego sprawcą.

Bóg widzi każde twoje pragnienie. Widzi i szanuje. Zna dokładnie sekwencję wyborów, które rozwijały je w Tobie. Wie o pragnieniu szczęśliwego małżeństwa i dobrze wychowanych dzieciach. Wie, że chcesz awansu w pracy i wyróżniająco odbytych studiów. Wie, że relacje są dla Ciebie ważne oraz że moralnie dobre wybory dają Ci poczucie integralności. Od czego jednak potrzebujesz się dzisiaj uwolnić? Co w Tobie trzeba sprzedać i rozdać? Co zostawić Jezusowi, by nie odejść zasmuconym?