I Niedziela Adwentu – rok C
28 listopada, 2021III Niedziela Adwentu – rok C
11 grudnia, 2021I Niedziela Adwentu – rok C
28 listopada, 2021III Niedziela Adwentu – rok C
11 grudnia, 2021s. Angela Maryniak OP
Było to w piętnastym roku rządów Tyberiusza Cezara. Gdy Poncjusz Piłat był namiestnikiem Judei, Herod tetrarchą Galilei, brat jego Filip tetrarchą Iturei i Trachonitydy, Lizaniasz tetrarchą Abileny; za najwyższych kapłanów Annasza i Kajfasza skierowane zostało słowo Boże do Jana, syna Zachariasza, na pustyni.
Obchodził więc całą okolicę nad Jordanem i głosił chrzest nawrócenia dla odpuszczenia grzechów, jak jest napisane w księdze mów proroka Izajasza: «Głos wołającego na pustyni: Przygotujcie drogę Panu, prostujcie ścieżki dla Niego! Każda dolina zostanie wypełniona, każda góra i pagórek zrównane, drogi kręte staną się prostymi, a wyboiste drogami gładkimi! I wszyscy ludzie ujrzą zbawienie Boże». (Łk 3, 1-6)
Trwamy w okresie Adwentu. Adwent to radosne oczekiwanie na przyjście Pana. Ale czy oczekuję Go z radością, czy może bardziej towarzyszy mi lęk i niepewność? Pierwsza myśl, jaka pojawiła mi się w głowie po przeczytaniu tego krótkiego fragmentu Ewangelii, była taka, że Jezus rzeczywiście przyszedł na świat, urodził się w konkretnym czasie historii. Przecież te wszystkie postaci wymienione przez św. Łukasza, to postacie historyczne, żyjące w konkretnym miejscu. Co z tego wynika dla mnie? Dla Ciebie? Niezależnie od czasów, w którym żyję, Jezus przychodzi, nie patrząc na to, kto akurat sprawuje władzę. Jezus chce przyjść do mojego serca tu i teraz. Dla Niego to jest odpowiedni czas i moment.
Po drugie, z przyjściem Jezusa wiąże się pewne zadanie, które wypowiedział Jan Chrzciciel: Przygotujcie drogę Panu, prostujcie ścieżki dla Niego! Prośba i wołanie Jana jest dla mnie szansą na uporządkowanie niezałatwionych spraw. Jest okazją do nawrócenia, do przyjrzenia się relacji z Panem. On chce przyjść do mnie, do mojego serca, do życia, do moich radości i smutków, ale czy tam trafi? Czy nie mam za dużo górek w sobie? Jego przyjście wiąże się z miłością. Bóg tak zawsze na mnie patrzy. Kiedy pozwolę, aby Pan wejrzał we mnie z miłością, może ukoić i zabalsamować wszystkie moje rany i lęki. Czy tego pragnę?
Trwamy w okresie Adwentu. Adwent to radosne oczekiwanie na przyjście Pana. Ale czy oczekuję Go z radością, czy może bardziej towarzyszy mi lęk i niepewność? Pierwsza myśl, jaka pojawiła mi się w głowie po przeczytaniu tego krótkiego fragmentu Ewangelii, była taka, że Jezus rzeczywiście przyszedł na świat, urodził się w konkretnym czasie historii. Przecież te wszystkie postaci wymienione przez św. Łukasza, to postacie historyczne, żyjące w konkretnym miejscu. Co z tego wynika dla mnie? Dla Ciebie? Niezależnie od czasów, w którym żyję, Jezus przychodzi, nie patrząc na to, kto akurat sprawuje władzę. Jezus chce przyjść do mojego serca tu i teraz. Dla Niego to jest odpowiedni czas i moment.
Po drugie, z przyjściem Jezusa wiąże się pewne zadanie, które wypowiedział Jan Chrzciciel: Przygotujcie drogę Panu, prostujcie ścieżki dla Niego! Prośba i wołanie Jana jest dla mnie szansą na uporządkowanie niezałatwionych spraw. Jest okazją do nawrócenia, do przyjrzenia się relacji z Panem. On chce przyjść do mnie, do mojego serca, do życia, do moich radości i smutków, ale czy tam trafi? Czy nie mam za dużo górek w sobie? Jego przyjście wiąże się z miłością. Bóg tak zawsze na mnie patrzy. Kiedy pozwolę, aby Pan wejrzał we mnie z miłością, może ukoić i zabalsamować wszystkie moje rany i lęki. Czy tego pragnę?