XVIII Niedziela zwykła – rok C
31 lipca, 2022
XXI Niedziela zwykła – rok C
21 sierpnia, 2022
XVIII Niedziela zwykła – rok C
31 lipca, 2022
XXI Niedziela zwykła – rok C
21 sierpnia, 2022
Któż jest owym rządcą wiernym i roztropnym, którego pan ustanowi nad swoją służbą, żeby rozdawał jej żywność we właściwej porze? Szczęśliwy ten sługa, którego pan, powróciwszy, zastanie przy tej czynności. (Łk 12, 42-43)

Jednym z kluczy, którymi można otworzyć dzisiejsze Słowo jest słowo „zaufanie”. Zaufać – to znaczy oddać swoje poczucie bezpieczeństwa w czyjeś ręce. Poczucie bezpieczeństwa jest tym, co kieruje naszymi działaniami – jego brak skutkuje doświadczeniem lęku, wzrostem napięcia i kompulsywnym wręcz kontrolowaniem rzeczywistości. Jest ono podstawową potrzebą każdego z nas – potrzebą, której zaspokojenie lub brak zaspokojenia wpływa na rozwój człowieka na wszystkich płaszczyznach – fizycznej, psychicznej i duchowej. Zatem oddając poczucie bezpieczeństwa w czyjeś ręce, powierzamy mu to, co będąc w nas najbardziej kruchym i delikatnym, jednocześnie stanowi o całej naszej egzystencji. Z tego powodu poziom zaufania jest najlepszą miarą, gdy chodzi o jakość relacji między ludźmi. Myślę, że dlatego też doświadczamy dziś tak dużego kryzysu w relacjach – bo nie jesteśmy w stanie zaufać ani innym, ani sobie. To, co się dzieje w nas na płaszczyźnie ludzkiej, sprawia, że zachwiane zostaje w nas także zaufanie względem Pana Boga. Parafrazując św. Jana Apostoła – Jak możesz ufać Bogu, którego nie widzisz, skoro nie ufasz bratu, którego widzisz? (por. 1 J 4,20).

Pan Bóg wychodzi naprzeciw człowiekowi nie tylko w tym, że pierwszy go umiłował. Wychodzi naprzeciw także w tym, że pierwszy mu zaufał. Co więcej – ufa cały czas pomimo tego, że człowiek wielokrotnie nadużywa Bożego zaufania. Pan Bóg zaufał mi dając mi wolną wolę – że zrobię z niej właściwy pożytek. Ufa mi powierzając talenty – czy to w wymiarze uzdolnień, czy zadań, które przede mną stawia. Świadomość tego, że on tak mi ufa jest tym, co sprawia, że rodzi się we mnie pragnienie odpowiedzi na to zaufanie – podjęcia tego, do czego Pan mnie zaprasza. Bo przecież skoro daje mi jakieś zadanie to znaczy, że widzi we mnie potencjał do jego wykonania. Pan Bóg mówi mi też, że mogę Mu zaufać – że jest zawsze po mojej stronie. Że na niczym innym mu nie zależy bardziej niż na tym, żebym była blisko Niego. Że przy nim mogę się czuć bezpiecznie – że mogę zaryzykować doświadczenie stanu beztroski na wzór dziecka otoczonego opieką kochającego Ojca. Takie zakorzenienie się ze swoim poczuciem bezpieczeństwa w Bogu daje mi także wolność do budowania relacji z ludźmi – mogę zaryzykować swoje poczucie bezpieczeństwa, które buduję na „dobrej opinii”, dobrach materialnych, izolacji od innych, władzy czy pozycji społecznej… Świadomość bycia w rękach Boga (por. Ps 131) pozwala mi patrzeć na drugiego człowieka jak na mojego brata – a nie jak na potencjalne źródło zagrożenia, przy którym muszę uważać na wszystko co robię, mówię i myślę. Słowo daje dziś okazję, by przyjrzeć się swojej relacji z Ojcem i popatrzeć jak przekłada się ona na moje codzienne funkcjonowanie. Jakie momenty i wydarzenia mojego życia świadczą o tym, że „wszystkie moje troski przerzucam na Niego” (1 P 5,7)? A co jest dowodem, że jest wręcz przeciwnie – że troski doczesne i ułuda bogactwa nie pozwalają wrastać mi w poczuciu obecności w moim życiu Ojca, który czuwa nad moim bezpieczeństwem (Mt 13, 22)?