VI Niedziela Zwykła (rok C)
14 lutego, 2025
VIII Niedziela Zwykła (rok C)
1 marca, 2025
VI Niedziela Zwykła (rok C)
14 lutego, 2025
VIII Niedziela Zwykła (rok C)
1 marca, 2025

Łk 6, 27-38

Dzisiejsza Ewangelia jest wręcz naszpikowana „dobrymi radami” jak stać się świętym. Niestety często trudno nam sprecyzować i przełożyć na naszą rzeczywistość to rewolucyjne prawo miłości, a nie odwetu. W dzisiejszych czasach bardzo popularne i głośne jest mówienie o tym, że „mam prawo do…”. Ale przy okazji tej Ewangelii może warto zastanowić się, czy za każdym razem dochodzenie swoich praw jest takie konieczne? A może warto zrezygnować ze swojego „prawa do…”, a podzielić się miłością? No bo przecież „odmierzą wam taką miarą, jaką wy mierzycie”, a więc jeśli ja chciałabym być potraktowana z miłością, miłosierdziem, zrozumieniem itd. pomimo moich upadków, to powinnam też wykazać się tym samym wobec tych, którzy mi zawinili. Ofiarowując komuś przebaczenie, (które jest decyzją, a nie uczuciem) czynię dobro również sobie, ponieważ nie zżera mnie złość i nienawiść. Jednak Pan Jezus zaprasza nas jeszcze dalej. Mamy nie tylko przebaczyć tym, którzy nas nienawidzą i oczerniają, ale jeszcze dobrze im czynić. I w tym miejscu można sobie zrobić rachunek sumienia: czy ja uczyniłam jakieś konkretne dobro osobie, która zrobiła mi coś złego? Czy pomodliłam się za tę osobę bez złorzeczenia i proszenia o Bożą karę dla sprawcy? Tylko w ten sposób możemy pokonać prawdziwego nieprzyjaciela, którym jest szatan, ponieważ on chce, by pomnażało się zło. A przebaczając i czyniąc dobro przerywam ten łańcuch zła.

W tę dzisiejszą Ewangelię świetnie wpisuje się bł. s. Julia Rodzińska – dominikanka, której rocznicę męczeńskiej śmierci niedawno obchodziłyśmy. Ona wypełniła dzisiejsze zalecenia Pana Jezusa, i to w nieludzkich warunkach obozu koncentracyjnego. Potrafiła się modlić, miała niezachwianą nadzieję, dzieliła się jedzeniem, pomagała chorym na tyfus, do których nikt już nie chciał iść. Okazywała dobroć każdemu, kogo spotkała – bez względu na wyznanie, pochodzenie czy poglądy – i dawała promyk nadziei choćby przez uśmiech czy modlitwę. Myślę, że czyniąc to konkretne dobro i nie oczekując za to pochwał, przerywała łańcuch zła i otworzyła wielu oczy, serca i drogę do zbawienia.

A czy mi zależy na zbawieniu innych – nawet tych „złych”?
Spróbujmy zatem każdego dnia uczynić choć jeden gest dobroci wobec bliźnich, a przybliżymy do nieba nie tylko siebie, ale też innych.