Siostra mistrzyni wpatrywała się w nowicjuszkę uważnym wzrokiem.
- Dlaczego pragniesz złożyć śluby zakonne, siostro Julio?
- Z miłości Bożej i chęci służby Panu Bogu. To się nie zmieniło od czasu egzaminu do obłóczyn, proszę matki mistrzyni. Tylko teraz lepiej to pojmuję.
- Jak rozumiesz te słowa?
- Wszystko, cokolwiek robię, począwszy od najdrobniejszej rzeczy, jest dla mnie modlitwą i wyrazem tego, że kocham Pana Jezusa ponad wszystko na świecie. Bardziej niż siebie samą.
- Pamiętaj, moje dziecko: śluby zakonne to decyzja na całe życie. Nawet, jeśli na razie złożysz je na jeden rok. Z Panem Bogiem się nie żartuje.
Nowicjuszka uśmiechnęła się do mistrzyni. Był w tym uśmiechu spokój i radość człowieka, który wie, że idzie we właściwym kierunku.
- Proszę matki mistrzyni: ja już dawno złożyłam w swoim sercu wieczne śluby.
- Domyślam się, siostro Julio. Obserwowałam cię przez cały rok i nie mam co do tego wątpliwości. Ale pamiętaj: teraz jesteś szczęśliwa, bo takie jest prawo pierwszej miłości. Każdej, zarówno w świecie, jak w klasztorze. Przyjdzie jednak cierpienie.
- Wiem.
- Wydaje ci się, siostro Julio, że wiesz. Oczywiście doświadczyłaś już cierpienia jako dziecko, kiedy umarli twoi rodzice, ale zapewniam cię, że to nie jest to samo. Wtedy nie miałaś wyboru i zapewne tego nie chciałaś. Teraz przyjdzie cierpienie, które sama wybrałaś, godząc się na pójście śladami twojego Pana i Oblubieńca.
- Tak, proszę matki mistrzyni. Zdaję sobie z tego sprawę. Dużo o tym myślałam i modliłam się, żeby Pan mi dał światło w tej kwestii.
- To dobrze, moje dziecko. Nie wiemy, jakie doświadczenia na nas przyjdą i kiedy. Może to będzie choroba. Może jakieś utrapienie wewnętrzne albo ciężkie pokusy. Może nawet zwątpienie i ciemności, w których nie będziesz mogła zobaczyć Boga, a On będzie tuż obok…
- A może męczeństwo, proszę matki. Może trzeba będzie zapłacić za ten wybór najwyższą cenę…
- Och, dziecko drogie, większość nowicjuszek marzy o męczeństwie – uśmiechnęła się siostra mistrzyni pobłażliwie – Ja też za młodu miałam takie pragnienie. Zapewniam cię, że dużo większą ofiarą jest szarzyzna życia, kiedy nie dzieje się nic wielkiego, a trzeba wytrwać. Wypełniać mozolnie swoje obowiązki. Wstawać na wspólne modlitwy. Znosić słabości innych sióstr i swoje własne. Płakać tak, żeby nikt nie widział twoich łez i szukać pociechy u Jezusa, który często, jak się nam zdaje, milczy. Walczyć z pokusą odejścia. Dziękować za trudy i upokorzenia. Oto jest najwyższa cena, siostro Julio.
Siostra Julia przypomniała sobie krwawy odblask wiecznej lampki ślizgający się po sylwetce Ukrzyżowanego, kiedy niedawno modliła się w kaplicy. Ale zamilkła. Mistrzyni nadal patrzyła na nią wnikliwie, jak gdyby chciała z jasnych, niebieskich oczu młodej wychowanki wyczytać ciąg dalszy tego dobrze zapowiadającego się życia. Była pewna, że siostrę Julię czeka jakieś wielkie zadanie.

(fragment powieści "Niebo w kolorze popiołu" autorstwa siostry Benedykty Baumann OP. Całość ukaże się nakładem Wydawnictwa Edycja świętego Pawła)