Gdy Jan usłyszał w więzieniu o czynach Chrystusa, posłał swoich uczniów z zapytaniem:
«Czy Ty jesteś Tym, który ma przyjść, czy też innego mamy oczekiwać?» Jezus im
odpowiedział: «Idźcie i oznajmijcie Janowi to, co słyszycie i na co patrzycie: niewidomi
wzrok odzyskują, chromi chodzą, trędowaci zostają oczyszczeni, głusi słyszą, umarli
zmartwychwstają, ubogim głosi się Ewangelię. A błogosławiony jest ten, kto nie zwątpi we
Mnie».
Gdy oni odchodzili, Jezus zaczął mówić do tłumów o Janie: «Co wyszliście obejrzeć na
pustyni? Trzcinę kołyszącą się na wietrze? Ale co wyszliście zobaczyć? Człowieka w miękkie
szaty ubranego? Oto w domach królewskich są ci, którzy miękkie szaty noszą. Po co więc
wyszliście? Zobaczyć proroka? Tak, powiadam wam, nawet więcej niż proroka. On jest tym,
o którym napisano: „Oto Ja posyłam mego wysłańca przed Tobą, aby przygotował Ci
drogę”. Zaprawdę, powiadam wam: Między narodzonymi z niewiast nie powstał większy od
Jana Chrzciciela. Lecz najmniejszy w królestwie niebieskim większy jest niż on».
(Mt 11, 2-11)
Izraelici od wielu wieków czekali na przyjście Mesjasza. W czasach Jezusa również
wyglądano Jego przyjścia. Jak Go rozpoznać, pisał już prorok Izajasz osiem wieków przed
Jego przyjściem: „On sam przychodzi, by zbawić was. Wtedy przejrzą oczy niewidomych
i uszy głuchych się otworzą.” (Iz 35; 4-5). Jan zna Jezusa, ochrzcił Go w Jordanie na początku
Jego działalności. Słyszał wtedy słowa wypowiedziane przez Boga o Jezusie: „Ten jest mój
Syn umiłowany, w którym mam upodobanie” (Mt 3; 17). Skąd więc pytanie, czy Jezus jest
Tym na którego czekali? Z pewnością do Jana dochodziły wieści o czynach Jezusa. Był
jednak wychowany w środowisku, które uważało, że Mesjasz będzie potężnym wodzem
politycznym, który wyzwoli Izraela spod okupacji Rzymian. Dlatego jako przedstawiciel
całego Narodu Żydowskiego wysłał do Jezusa poselstwo. Jezus pokazuje, że Jego Królestwo
będzie inne niż wszyscy się tego spodziewają. Swoim życiem pokazał, że najważniejsze nie
są nasze oczekiwania, ale relacja z Ojcem i wypełnienie Jego woli, nawet jeśli wiąże się to
z przyjęciem cierpienia.
W naszym codziennym życiu prosimy Boga, aby dał zdrowie naszym bliskim, pomógł nam
rozwiązać problemy... Jak reagujemy, kiedy nie są one spełniane według naszych oczekiwań
lub wydaje nam się, że Bóg milczy? Odchodzimy, czy zostajemy razem z Nim? To bardzo
ważne pytanie, na które każdy z nas musi znaleźć odpowiedź sam.
Przeżywamy czas Adwentu, przygotowania na przyjście Jezusa na świat. Znajdźmy więc
chwilę czasu wśród świątecznych przygotowań by usiąść w ciszy przed Najświętszym
Sakramentem i odpowiedzieć sobie na pytanie: na jakiego Zbawiciela naprawdę czekam?
Groźnego ,z nakazami co mi wolno, a czego nie? Czy bardziej na miłosiernego i kochającego
mimo moich upadków? A może nie znam Go i nie czekam na Niego? Warto wtedy wziąć do
ręki Pismo Święte i przekonać się samemu, że Jezus jedne, co czynił będąc z nami na Ziemi
to miłość. I jedyne, czego od nas oczekuje to tego, żebyśmy w tym poranionym i pełnym
niepokojów świecie Go w tym naśladowali. „A błogosławiony jest ten, kto we Mnie nie
zwątpi".