Umiłowana Siostro! Umiłowany Bracie!
Dzisiejsza Niedziela zaprasza Cię do przyjrzenia się tej niesamowitej rozmowie. Spotkanie Jezusa
z Samarytanką przy studni jest bardzo bliskim, intymnym spotkaniem. Zanim zaczniesz czytać to
rozważanie, zachęcam Cię, byś sięgnął do źródła. Nie pomijaj Słowa – Sensu, które sam Bóg chce Ci
powiedzieć. Nie zniechęcaj się obszernością fragmentu, lecz otwórz się i słuchaj uważnie. Słowo po
Słowie. Bóg mówi teraz właśnie do Ciebie.
Perykopa dzisiejszej Ewangelii zaczyna się od piątego wersu. Natomiast, by lepiej zrozumieć całe
to „przypadkowe” spotkanie, pragnę przywołać także werset czwarty. „Musiał przejść przez Samarię” –
mówi św. Jan Ewangelista. Ale czy musiał? Musiał. Nie dlatego, że nie było innej drogi. Poszedł tamtędy,
bo wiedział, że i tam, do miasta pogańskiego, ma dotrzeć Dobra Nowina. Pragnienie zbawienia każdego
człowieka, było w Nim silniejsze. Miłość nie zawsze idzie oczywistymi ścieżkami.
Chrystus dostrzegał w anonimowej Samarytance kogoś wyjątkowego. To właśnie z nią spotkał się
Jezus przy studni, która była miejscem zakochanych. Stąd między innymi możemy stwierdzić, że było to
naprawdę intymne spotkanie, które mogło wywołać pewnego rodzaju niezrozumienie wśród
powracających uczniów z pobliskiej miejscowości. Dla Chrystusa nikt nie jest anonimowy. Dla niego
każde spotkanie z człowiekiem jest spotkaniem bliskim, osobistym, pełnym miłości.
Chrystus wyszedł naprzeciw kobiecie odrzuconej. Samarytanka przyszła do studni
o nietypowej godzinie. Wybrać się o godzinie szóstej, czyli w samo południe do studni,
to niesamowity trud. Jednak najwidoczniej to było o wiele prostsze od spotkania się z odrzuceniem, z
którym miałaby do czynienia wybierając się po wodę w innych godzinach – w godzinach,
w których przysłowiowi „wszyscy” po tę wodę przychodzą. Ona wybrała na nikogo nie natrafić,
lecz Miłość wybrała inaczej. Jej samotność spotkała się z Żywą Obecnością, którą w dialogu zaczęła
odkrywać. Chrystus jest inicjatorem rozmowy i jest w niej bardzo subtelny. Samarytanka z każdą
wymianą zdań odkrywa Go coraz bliżej, coraz pełniej. Początkowo uznaje Chrystusa za zwykłego Żyda,
w którym następnie dostrzega kogoś znacznie większego od Jakuba, aż wreszcie dochodzi do momentu
kulminacyjnego, w którym rozpoznaje w Nim prawdziwego Mesjasza. Jezus daje każdemu czas – tyle, ile
potrzebuje jego ludzka kondycja. Nie naciska. Jest delikatny i cierpliwy. On daje się poznać, tylko trzeba
z Nim wejść w dialog; chcieć z Nim rozmawiać. Mówić do Niego, ale przede wszystkim w ciszy i ufności
słuchać.
Czas Wielkiego Postu, to czas rozważanie Tajemnicy Krzyża, będącej drogą z Miłości
i prowadzącą do Zmartwychwstania. Fragment tej Ewangelii również przenosi nas na Górę Kalwarii.
Chrystus mówiący do Samarytanki o godzinie szóstej: „Daj mi pić” (J 4,7) jest tym samym Chrystusem,
który w samo południe na Krzyżu wypowie „Pragnę” (J 19,28), a obiecaną wodą życia będzie ta,
płynąca z Jego boku. Odkryjmy w Krzyżu Chrystusa zdrój Miłości wypływającej prosto z przebitego
Serca.
Umiłowana Siostro! Umiłowany Bracie! Samarytanka miała pięciu mężów, a szósty nie był już jej
mężem. Sześć to w Biblii symbol pewnej niedoskonałości. O godzinie i w miejscu, w których nikt by się
nie spodziewał, spotkała „Siódmego”, doskonałego Męża, Oblubieńca. On także pragnie spotkać się z
Tobą. „Nie ma pragnienia bez decyzji i decyzji bez pragnienia” – mówi o. Amedeo Cencini, dlatego Chrystus wybiera drogi nietypowe, gdyż Jego Miłość nie umie przejść obojętnie. Jesteś Jego upragnionym dzieckiem i właśnie dla Ciebie oddaje Swoje życie na Drzewie Krzyża, byś już nigdy nie
pragnął!
Ty też możesz zanieść innym osobom to pragnienie Boga. Gdzie są drogi potrzebujące śladów
Miłości? Którędy „musisz” jak Chrystus pójść, by spotkać zagubioną duszę? Niech ciągłe przypominanie
sobie tej wielkiej radości Samarytanki, która w podskokach pobiegła głosić Mesjasza całemu światu,
dodaje Ci odwagi i nie pozwoli poddać się zwątpieniu. Idź! Wybieraj nietypowo – ludzi, miejsca,
sposoby. Odwagi!