III Niedziela zwykła – rok C
26 stycznia, 2019
V Niedziela zwykła – rok C
9 lutego, 2019
III Niedziela zwykła – rok C
26 stycznia, 2019
V Niedziela zwykła – rok C
9 lutego, 2019
Kiedy Jezus przyszedł do Nazaretu, przemówił do ludu w synagodze: «Dziś spełniły się te słowa Pisma, które słyszeliście». A wszyscy przyświadczali Mu i dziwili się pełnym łaski słowom, które płynęły z ust Jego. I mówili: «Czy nie jest to syn Józefa?»
Wtedy rzekł do nich: «Z pewnością powiecie Mi to przysłowie: Lekarzu, ulecz samego siebie; dokonajże i tu, w swojej ojczyźnie, tego, co wydarzyło się, jak słyszeliśmy, w Kafarnaum».
I dodał: «Zaprawdę, powiadam wam: Żaden prorok nie jest mile widziany w swojej ojczyźnie. Naprawdę, mówię wam: Wiele wdów było w Izraelu za czasów Eliasza, kiedy niebo pozostawało zamknięte przez trzy lata i sześć miesięcy, tak że wielki głód panował w całym kraju; a Eliasz do żadnej z nich nie został posłany, tylko do owej wdowy w Sarepcie Sydońskiej. I wielu trędowatych było w Izraelu za proroka Elizeusza, a żaden z nich nie został oczyszczony, tylko Syryjczyk Naaman». Na te słowa wszyscy w synagodze unieśli się gniewem. Porwawszy się z miejsc, wyrzucili Go z miasta i wyprowadzili aż na urwisko góry, na której zbudowane było ich miasto, aby Go strącić. On jednak, przeszedłszy pośród nich, oddalił się.
(Łk 4, 21-30)

Jezus, głosząc Ewangelię w mieście, w którym się wychował, zamiast przyjęcia spotkał się z zarzutem: „Czy nie jest to syn Józefa?” Są to słowa ludzi, obok których żył wiele lat. Być może pamiętali Go jeszcze jako małego chłopca, znali Jego rodziców: Maryję i Józefa. Rodzinę jak każdą inną. Józef pracował jako cieśla, a Maryja zajmowała się domem. Mieszkańcom Nazaretu trudno jest przyjąć prawdę o Jezusie z powodu tego, co już o Nim wiedzą. Są przekonani, że mają rację, że ich punkt widzenia jest właściwy, nie biorą nawet pod uwagę, że mogą się mylić. Podobnie bywa z nami. Zdarza się, że w relacji z Bogiem zamykamy się w pewnych schematach, ustalonych ramach. Zapominamy, że Wszechmocny jest nieustannie większy od tego, co o Nim wiemy i pojmujemy. Pozwólmy dać się zaskoczyć Jego miłości, temu co On chce nam dać i co chce nam o Sobie powiedzieć.

Jezus zdawał sobie sprawę z trudności, z jakimi spotka się w Nazarecie, przecież „żaden prorok nie jest mile widziany w swojej ojczyźnie”. Jednak On nie ominął tego miasta. Jest to cenna wskazówka również dla nas. Bywa, że łatwiej jest dawać świadectwo wiary wśród nieznajomych, niż we własnym domu, wśród najbliższych osób. Trudności pojawiają się, gdy chcemy dać świadectwo swojej relacji z Chrystusem np. rodzeństwu, z którym tyle razy pokłóciliśmy się, lub rodzinie, która nie żyje blisko Boga. Jeśli nasza więź z Bogiem jest prawdziwa, nasze czyny będą bardziej widoczne niż słowa. Najbliżsi prędzej, czy później zauważą naszą autentyczną postawę i to będzie największym świadectwem przemawiającym za tym, że mówimy prawdę.

Mieszkańcy Nazaretu nie uwierzyli słowom Jezusa. Wyrzucili Go z miasta, aby strącić z góry, na której było ono zbudowane. Chcieli Go zabić. Dając świadectwo o Bogu, także my nie zawsze zostaniemy przyjęci i zrozumiani. Skoro Jezusa odrzucono, to również i nas może spotkać krytyka i fałszywe oskarżenie. Nie jest to łatwe. Jezusa nie spotkało wtedy nic złego „On jednak, przeszedłszy pośród nich, oddalił się.” Wiedział, że Jego „godzina” jeszcze nie nadeszła. W chwilach trudności pamiętajmy, że wszyscy jesteśmy schowani w dłoniach Miłosiernego Ojca, w których jesteśmy bezpieczni. Nawet nasze włosy są policzone. Gdy zdarzą się nam trudne sytuacje spowodowane dawaniem świadectwa wiary, pamiętajmy, że wszystko to jest wiadome dobremu Bogu. On nas podtrzymuje i nieustannie wspiera Swoją obecnością.

Siostra Józefa Starczak OP