Poznałem siostrę Julię w obozie koncentracyjnym w Stutthofie latem 1944 r. Siostra Julia była człowiekiem głębokiej wiary, była to osoba bogobojna, ufająca Bogu.
Była dla innych aniołem dobroci, była samarytanką dla innych w obozie. Siłę czerpała z łaski sakramentalnej, którą tak bardzo sobie ceniła. Szukała kapłana, bo poprzez posługę kapłańską przyjmując Sakramenty święte czerpała moc do tego, by w tak trudnych warunkach obozowych, podczas takiego upodlenia człowieka w obozie, nieść pomoc innym.
Z niej emanowała dobroć. Była wielką osobowością, nigdy nie słyszałem, aby na coś się skarżyła, na coś narzekała, ale wszystko z pogodą, wewnętrzną świętością, znosiła wszystko. Była bardzo skromna, naturalna, nie narzucała się, ale swoją cichą obecnością i swoim samarytańskim oddaniem innym promieniowała na otoczenie.
Siostra Julia w Bogu widziała sens cierpienia i doświadczeń, jakie musiała tam przejść. Taką ją poznałem podczas rozmów, a także i z relacji innych. Promieniowała stanowczością, bezkompromisowością, wierna Bogu. Dla mnie ona była świętą, ona jest męczennicą.
Ks. Franciszek Grucza (ur. 19.11.1911 r. w Pomieczyńskiej Hucie, nr 37083)
Z niej emanowała dobroć. Była wielką osobowością, nigdy nie słyszałem, aby na coś się skarżyła, na coś narzekała, ale wszystko z pogodą, wewnętrzną świętością, znosiła wszystko. Była bardzo skromna, naturalna, nie narzucała się, ale swoją cichą obecnością i swoim samarytańskim oddaniem innym promieniowała na otoczenie.
Siostra Julia w Bogu widziała sens cierpienia i doświadczeń, jakie musiała tam przejść. Taką ją poznałem podczas rozmów, a także i z relacji innych. Promieniowała stanowczością, bezkompromisowością, wierna Bogu. Dla mnie ona była świętą, ona jest męczennicą.
Ks. Franciszek Grucza (ur. 19.11.1911 r. w Pomieczyńskiej Hucie, nr 37083)