Siostra Julia posiadała wielkiego ducha wiary, w obozie gromadziła nas w dużej liczbie na modlitwy wieczorne. Niosła nam nadzieję tak bardzo potrzebną do przetrwania. W obozowych warunkach twarz Siostry Julii była zawsze pogodna, uśmiechnięta do wszystkich. Uderzający był spokój, który promieniował z jej twarzy. Odnosiłam wrażenie, że jest wewnętrznie skupiona. Nie narzucała się, jednak ta pozornie cicha siostra budziła szacunek i respekt u innych. W warunkach upodlenia człowieka potrafiła skierować nas na inne wartości – wartości duchowe. Zostając w obozie, podczas gdy inni szukali ucieczki, ona pozostała wśród chorych na tyfus opiekując się nimi do końca. Świadoma była zarażenia i [że może] umrzeć jak wielu ginęło, ale poświęciła się innym. Mogła uniknąć [śmierci], jeśliby nie poszła do szpitala pomagać chorym.

Maria Wlaszek (ur. 12 października 1918 r. w Warszawie, nr 40940)