List Księdza Józefa Webera do sióstr, pisany po śmierci Matki Kolumby



20.03.1887 r. ​

Przewielebne Kochane Siostry, ​

Sercem ciągle jestem przy Was tam na miejscu smutku. W duchu patrzę na te drogie zwłoki Matki, którą tak szczerze kochałem i po Bożemu. Z piątku na sobotę, o godzinie wpół do dziesiątej mniej więcej, w nocy przeleciał bieluchny ptaszek przed moimi oknami, gdym klęcząco zwrócony do okna, mówił Sacrosanctae po Nieszporach [ku czci] św. Józefa. Zrazu sądziłem, że to nocny ptak i dziwiło mnie tylko że biały, tłumaczyłem sobie tym, że pod oknem moim świeci się lampa, ale podczas Matutinum przypomniałem sobie Matkę i już przypuszczałem, że to jej dusza była. Modliłem się za nią, nazajutrz Mszę św. za jej i moją intencję ofiarowałem. Po południu przyszła wiadomość i wyjaśnienie, co to za ptaszek był. Mam to mocne przekonanie, że to była jej śliczna dusza, która dotrzymując słowa przyszła zawiadomić mię o przebytych walkach i cierpieniach. Piszę to dla Waszej pociechy i zachęty, byście, Siostry Drogie, ten cios zniosły mężnie i naśladowały Matkę w poddaniu się woli Bożej. Później więcej Wam napiszę, na razie tylko tyle.

Pogrzeb proszę wstrzymać aż do soboty. Trumny nie zalutować, póki nie nadejdzie ode mnie flaszeczka, którą Ksiądz Proboszcz Kochany [Ciechanowicz] umieści w trumnie, jak mu pisałem. Dopiero w poniedziałek po południu razem z tabliczką wyślę. Prędzej nie można było, gdyż niedziela przeszkadza. Ciało może w trumnie leżeć w kaplicy, tam zimno. Zresztą, pewnie nie psuje się ciało. Trumna dopiero dzisiaj odeszła.

Proszę zdjąć fotografię z ciała. Bardzo pragnę je mieć. Koszta zapłacę, jeśli fotograf jest w Tarnobrzegu. Na pogrzebie mowy niech nie będzie, bo nie życzyła sobie Matka, ale podczas nabożeństwa we wtorek, tj. dzień przed pogrzebem – może być, jeśli kto będzie z mową. Pogrzeb musi być wstrzymany do środy, bo koniecznie życiorys trzeba włożyć do trumny. Ksiądz Proboszcz [Ciechanowicz]potwierdzi go podpisem i pieczęć przyłoży.

Proszę mi szczegółowo napisać o śmierci Matki. Myślałem, że dzisiaj odbiorę list, ale [go] nie było.

Niech Wam Bóg błogosławi i Was pocieszy, Drogie Siostry, w tym ciężkim smutku. Ja, choć mężczyzna, od łez nie mogę się wstrzymać, gdy ją sobie przypomnę.

Oddany w Panu.
x. Józef