XI Niedziela zwykła (B)
14 czerwca, 2018
XIII Niedziela zwykła (B)
30 czerwca, 2018
XI Niedziela zwykła (B)
14 czerwca, 2018
XIII Niedziela zwykła (B)
30 czerwca, 2018
Dla Elżbiety nadszedł czas rozwiązania i urodziła syna. Gdy jej sąsiedzi i krewni usłyszeli, że Pan okazał tak wielkie miłosierdzie nad nią, cieszyli się z nią razem. Ósmego dnia przyszli, aby obrzezać dziecię, i chcieli mu dać imię ojca jego, Zachariasza.
Jednakże matka jego odpowiedziała: „Nie, lecz ma otrzymać imię Jan”.
Odrzekli jej: „Nie ma nikogo w twoim rodzie, kto by nosił to imię”. Pytali więc znakami jego ojca, jak by go chciał nazwać.
On zażądał tabliczki i napisał: „Jan będzie mu na imię”. I wszyscy się dziwili. A natychmiast otworzyły się jego usta, język się rozwiązał i mówił wielbiąc Boga.
(Łk 1, 57-66. 80)

Dzisiejsza Ewangelia jest przypomnieniem, że zaufać Słowu Boga, to często wyjść ponad ludzki schemat myślenia. Jak pamiętamy, kiedy Zachariasz miał widzenie anioła i usłyszał, że to, o co tak usilnie prosi wraz ze swoją żoną Elżbietą spełni się dzięki łasce Bożej, potrzebował znaku. Mimo, że z wiarą prosił o potomka, to w momencie w którym usłyszał, że jego modlitwa została wysłuchana, nie potrafił przyjąć tego w pełnym zaufaniu. Dlatego właśnie Pan zamkną mu usta aż do momentu nadania imienia jego synowi. Gdy wieść o narodzinach chłopca rozeszła się i krewni oraz przyjaciele przyszli obrzezać dziecię i nadać mu imię widzimy, że Słowo Boga jest już całym sercem przyjęte przez Zachariasza. Mimo że według tradycji nowo narodzony członek rodziny powinien otrzymać imię swojego ojca lub któregoś z przodków, Zachariasz komunikuje, że jego pierworodny Syn otrzyma imię Jan – tak jak zapowiedział anioł. Moment ten jest chwilą, w której Zachariasz odzyskuje mowę. Może na nowo mówić i wielbić Boga.

Każdy z nas przeżywa chwile, w których czuje się jakby niemy. Często wynika to z braku zaufania Słowu Boga, z trzymania się kurczowo tego, co ja – człowiek sobie wymyśliłem. Niekiedy w takich momentach mamy wrażenie, że coś nas trzyma, że nie jesteśmy do końca szczęśliwi. Mimo, że dążymy do czegoś, co przecież w naszych oczach jest jakimś celem.

Dopiero wtedy, gdy spojrzymy na Pana Jezusa, zamilkniemy i pozwolimy aby Słowo Boga skierowane do nas zaczęło w nas pracować, kiedy pozwolimy aby Ono przemieniało nasze serce i kiedy zaczniemy traktować Je jako wyznacznik naszej codzienności, poczujemy wolność, która jest darem od Ducha. Wtedy na nowo „odzyskamy mowę”. Nasze słowa, myśli i dążenia staną się pełne zaufania do Stwórcy, który może w naszym życiu czynić rzeczy, które choć tak bardzo o nie prosimy, niekiedy wydają się nam nie do zrobienia.

Zachariasz z Elżbietą przez długi czas prosili o potomka, który zdjąłby z nich hańbę. W momencie w którym z racji na swój wiek być może przestawali wierzyć w to, że ich prośba zostanie wysłuchana, Pan posłał swojego anioła, aby ogłosić, że Bóg cały czas słuchał... Może i w Twoim życiu jest taki moment w którym myślisz, że to na nic, że już sprawy poszły za daleko, że już teraz nie da się z tym nic zrobić. Jeśli tak jest, to uważaj – właśnie teraz, w najmniej oczekiwanym momencie może przyjść Pan ze swoją łaską. On jest sprawcą cudów.

Wsłuchując się w to Słowo życzę nam wszystkim pełnego odwagi zaufania Panu Bogu. On naprawdę jest blisko i słucha. Nie zawsze przychodzi z odpowiedzią wtedy, kiedy my chcemy. Przychodzi natomiast w momencie, w którym my tego najbardziej potrzebujemy.

Siostra Nikolina Oszmian OP