parallax background

W radosnym ogrodzie Zakonu…

30 czerwca, 2019
Cool-turalnie: Wyspiański i dwa „Wesela”
27 czerwca, 2019
Wyznanie Niewiernego Tomasza
3 lipca, 2019
Cool-turalnie: Wyspiański i dwa „Wesela”
27 czerwca, 2019
Wyznanie Niewiernego Tomasza
3 lipca, 2019

Od pewnego czasu Piotra z Aubenas trapiło zmartwienie. Z jednej strony chciał przystąpić do braci kaznodziejów, z drugiej zaś waldensi przez swoją surowość życia wydawali mu się bardziej pokorni i pobożni. Modlił się więc gorąco prosząc Boga o jakiś znak. Gdy pełen rozterek położył się spać, przyśniło mu się, że idzie drogą, a po jego lewej stronie znajduje się ciemny las. Dostrzegł w nim waldensów z ponurymi twarzami. Każdy z nich szedł swoją własną ścieżką. Po drugiej stronie drogi był wysoki mur. Idąc wzdłuż niego doszedł do bramy, za którą ukazała mu się pełna światła polana ozdobiona kolorowymi kwiatami, pełna pięknych drzew. Na polanie tej stali w kręgu bracia kaznodzieje patrząc w niebo, a jeden z nich trzymał wysoko podniesioną Hostię. Obraz ten zrobił tak wielkie wrażenie na młodym człowieku, że obudził się „zalany łzami i z sercem radosnym”. Już wiedział, którą drogą pójść.

Historia ta pochodzi z „Vitae fratrum” – jednego z najwcześniejszych tekstów opowiadających o życiu pierwszych braci zakonu św. Dominika. Gdybyśmy zapytali, co przekonało Piotra do przyłączenia się do zakonników, to moglibyśmy zauważyć różnicę pomiędzy postawą pobożnych, lecz ponurych waldensów, a zwróconych ku niebu i Chrystusowi, pełnych radości braci. Radość niekoniecznie jawi się nam jako pierwsza z dominikańskich cnót. Prędzej przypiszemy ją braciom św. Franciszka z Asyżu. Jednak jak nie ma prawdziwego chrześcijaństwa bez radości, tak też i święci naszego Zakonu potwierdzają, że jest ona bardzo mocno wpisana w nasz sposób przeżywania wiary.

Podczas jednego ze spotkań z dominikanami Ojciec Święty Franciszek zwrócił uwagę na to, że nasze przepowiadanie musi wypływać z osobistego kontaktu z Bogiem. Spotkanie ze Słowem Bożym ma zaś owocować świadectwem. Potrzebni są nauczyciele, którzy będą wierni prawdzie, odważni świadkowie Ewangelii. Świadek wciela w swoim życiu to, czego naucza, czyni to czymś namacalnym, tak aby nikt nie mógł wobec pozostać obojętnym wobec prawdy. Świadek dodaje do prawdy radość Ewangelii, bo jest świadomy tego, że jest kochany przez Boga i obdarzony Jego miłosierdziem – powiedział papież. Czym jest ta „radość Ewangelii”? W innym miejscu Ojciec Święty wyjaśnia: Czym jest ta radość? Czy to jest wesołość? Nie, to nie to samo. Wesołość jest dobra, dobrze jest się weselić. Ale radość jest czymś więcej, jest czymś innym. (…)Radość jest darem Pana. Wypełnia nas od wewnątrz. To jakby namaszczenie Duchem Świętym. Tę radość znajdujemy w pewności, że Jezus jest z nami i z Ojcem. Wreszcie papież mówi o radości, jako „cnocie pielgrzymującej”, która popycha do tego, by wyruszyć w drogę i dzielić się z innymi: Jest to dar, który podąża na drodze życia, podąża z Jezusem: przez głoszenie, przepowiadanie Jezusa, radość wydłuża i poszerza drogę. Jest to właśnie cnota ludzi wielkich, tych wielkich, którzy są ponad małościami ludzkimi, nie dających się wplątać w małe wewnętrzne sprawy wspólnoty, Kościoła: zawsze spoglądają na horyzont.

Przykład głębokiej radości wewnętrznej, owego „namaszczenia Duchem Świętym” zostawił nam św. Dominik, o którym bł. Jordan z Saksonii pisał: Ponieważ radość serca radosnym czyni także oblicze, pogodna równowaga jego wnętrza wyrażała się na zewnątrz przez objawy dobroci i wesołość twarzy. […] Właśnie ze względu na tę radość bardzo łatwo zdobywał on miłość ludzką i bez trudności, od pierwszego wejrzenia, wkradał się do wszystkich serc.(…) W ciągu dnia nikt bardziej od niego nie włączał się w towarzystwo braci czy innych towarzyszy podróży, nikt nie był od niego weselszy. Jedna z pierwszych mniszek dominikańskich, znająca Dominika siostra Cecylia tak go wspomina: z jego czoła i rzęs bił jakiś blask, który u wszystkich wzbudzał cześć i miłość dla niego. Zawsze był uśmiechnięty i radosny.
W Dialogu o Bożej Opatrzności świętej Katarzyny ze Sieny Bóg Ojciec mówiąc o zakonie dominikańskim stwierdza, że jest on łagodny, wesoły i wonny: jest sam przerozkosznym ogrodem.

Radość dominikańska bierze się z przeświadczenia o wielkiej miłości Boga, który przez swojego Syna nas odkupił. Śmiejących się podczas odmawiania brewiarza nowicjuszy mistrz Jordan z Saksonii zachęca do jeszcze większej radości, bo zostali wyrwani z mocy diabła.

Radość chrześcijańska nie jest wykluczeniem bólu i cierpienia. One także są obecne w naszym życiu. Czytając listy bł. Piotra Jerzego Frassatiego możemy zaobserwować pewną drogę, jaką przeszedł on od momentu zwątpienia i smutku, do odnalezienia źródła prawdziwej radości. Na początku 1925 roku jego ukochana siostra wyszła za mąż za Polaka. Wiązało się to z opuszczeniem przez nią rodzinnego domu i wyjazdem do obcego kraju. Piotr Jerzy bardzo przeżywał rozstanie z siostrą i w jednym z listów do przyjaciela pisał: Moje życie przechodzi teraz przez najostrzejszy może okres ciężkiego kryzysu i właśnie w tym momencie moja siostra odjeżdża daleko, więc tylko mnie przypadnie obowiązek, żeby wprowadzać do domu wesołość: muszę w sobie tłumić ponury nastrój, narzucony przez te rozliczne przeciwności, jakie mnie osaczają. (…) Na zewnątrz będę oczywiście zawsze radosny, także po to, aby naszym kolegom mającym inne poglądy okazać, że być katolikiem to znaczy żyć w radości. W głębi duszy jednak, ilekroć zostanę sam, nie będę się wypierał smutku. (List do Izydora Boniniego z 15 stycznia 1925 roku). Miesiąc później list Piotra Jerzego do siostry napisany został w zupełnie innym tonie: Póki mi Wiara daje siłę, zawsze wesoły! Katolik przecież nie może nie być wesoły. (…) Cel zaś, do którego zostaliśmy stworzeni, odsłania przed nami drogę może najeżoną wieloma cierpieniami, ale bynajmniej nie drogę smutną. Jest ona radością także poprzez cierpienie (List do siostry, 14 luty 1925 rok).

Szukajmy wciąż źródeł radości w naszym życiu. Niech nie będą one powierzchowne, ale głęboko zakorzenione w miłości Bożej. Dzielmy się nią z innymi, bo, jak uczy papież Franciszek, dowodem tożsamości chrześcijanina jest radość, radość Ewangelii, radość z bycia wybranymi przez Jezusa, zbawionymi przez Jezusa, odrodzonymi przez Jezusa; radość tej nadziei, że Jezus na nas czeka.

s. Wojciecha Tarnawska OP