XXVII Niedziela zwykła – rok A
3 października, 2020
XXIX Niedziela zwykła – rok A
17 października, 2020
XXVII Niedziela zwykła – rok A
3 października, 2020
XXIX Niedziela zwykła – rok A
17 października, 2020
Jezus w przypowieściach mówił do arcykapłanów i starszych ludu: «Królestwo niebieskie podobne jest do króla, który wyprawił ucztę weselną swemu synowi. Posłał więc swoje sługi, żeby zaproszonych zwołali na ucztę, lecz ci nie chcieli przyjść.
Posłał jeszcze raz inne sługi z poleceniem: „Powiedzcie zaproszonym: Oto przygotowałem moją ucztę; woły i tuczne zwierzęta ubite i wszystko jest gotowe. Przyjdźcie na ucztę!” Lecz oni zlekceważyli to i odeszli: jeden na swoje pole, drugi do swego kupiectwa, a inni pochwycili jego sługi i znieważywszy, pozabijali.
Na to król uniósł się gniewem. Posłał swe wojska i kazał wytracić owych zabójców, a miasto ich spalić.
Wtedy rzekł swoim sługom: „Uczta weselna wprawdzie jest gotowa, lecz zaproszeni nie byli jej godni. Idźcie więc na rozstajne drogi i zaproście na ucztę wszystkich, których spotkacie”. Słudzy ci wyszli na drogi i sprowadzili wszystkich, których napotkali: złych i dobrych. I sala weselna zapełniła się biesiadnikami.
Wszedł król, żeby się przypatrzyć biesiadnikom, i zauważył tam człowieka nieubranego w strój weselny. Rzekł do niego: „Przyjacielu, jakże tu wszedłeś, nie mając stroju weselnego?” Lecz on oniemiał. Wtedy król rzekł sługom: „Zwiążcie mu ręce i nogi i wyrzućcie go na zewnątrz, w ciemności! Tam będzie płacz i zgrzytanie zębów”. Bo wielu jest powołanych, lecz mało wybranych».
(Mt 22, 1-14)

„Królestwo niebieskie podobne jest do króla, który wyprawił ucztę swojemu synowi.” (Mt 22, 1)

Tym Synem jest nasz Zbawiciel, Jezus – Oblubieniec Kościoła. Ale tym synem jestem także ja i ty. Bóg wyprawia dla nas ucztę: jak ojciec z przypowieści o synu marnotrawnym. Bóg się cieszy mną i tobą. Jest nami zafascynowany. Ciekawy, czym żyjemy i co przeżywamy. Chce nas przytulić, kiedy rzeczywistość nas przerasta, i świętować, kiedy osiągamy sukcesy. A my często wybieramy „pole” i „kupiectwo” czyli nasze drobne sprawy, ogrodzone murem prywatności. Z naciskiem na „nasze” – czyli takie, gdzie Pan Bóg nie ma wstępu.

Dlaczego?

Bo są namacalne, znane, oswojone. Bo łatwiej chodzić utartymi ścieżkami. Bo czujemy się bezpiecznie w materialnym świecie układów i interesów. Uczta Króla – czyli spotkanie z Bogiem, który chce wejść ze mną w relację poprzez swoje Słowo i sakramenty – wydaje się czymś odległym, abstrakcyjnym, niewymiernym… Dotyczy to również, a może przede wszystkim mnie – siostry zakonnej z dwudziestoletnim stażem. Kiedy w jakiś dzień nie ma wspólnych modlitw, a mam do zrobienia coś, co się wydaje ważne i pilne, to widzę, jak łatwo zwalniam się z modlitwy. Jak trudno mi dotrzeć na spotkanie z Królem. Odkładam je na później i często się okazuje, że to „później” okazuje się północą. A przy okazji okazuje się również, jak dużo czasu zmarnowałam. Msza Święta jest dla mnie obowiązkowym punktem „programu”, ale tak rzadko – szczególnie w dzień powszedni o 7.00 rano – SPOTKANIEM. Przyłapuję się na tym, że nie pamiętam Ewangelii z dnia. I mijam się z Ukochanym jak Oblubienica z Pieśni nad Pieśniami:

„Na łożu mym nocą szukałam
umiłowanego mej duszy,
szukałam go, lecz nie znalazłam.
«Wstanę, po mieście chodzić będę,
wśród ulic i placów,
szukać będę ukochanego mej duszy».
Szukałam go, lecz nie znalazłam.”
(PnP 3, 1 – 2)

Nie mam „stroju weselnego” – czyli jestem na Eucharystii przypadkowym gapiem, który nie pamięta, w czym uczestniczył, bo jego serce było gdzie indziej… Dzisiejsza Ewangelia mówi o tęsknocie Boga. Jezus zaprasza mnie do relacji. Czeka. Woła mnie po imieniu z czułością:

„Powstań, przyjaciółko ma,
piękna ma, i pójdź!
Gołąbko ma, [ukryta] w zagłębieniach skały,
w szczelinach przepaści,
ukaż mi swą twarz,
daj mi usłyszeć swój głos!”
(PnP 2, 13 – 14)

Powstań, przyjaciółko, z marazmu, rutyny i nerwowego dreptania wyłącznie wokół twoich małych interesów, które przysłaniają ci horyzont. A przecież tuż za horyzontem czeka na ciebie Miłość życia…