parallax background

Wspomnienie matki św. Dominika

2 sierpnia, 2018
Za tydzień śluby wieczyste
1 sierpnia, 2018
Oaza w Białej Niżnej – cz. II
3 sierpnia, 2018
Za tydzień śluby wieczyste
1 sierpnia, 2018
Oaza w Białej Niżnej – cz. II
3 sierpnia, 2018

Dlaczego często widzimy przedstawienia św. Dominika, na których towarzyszy mu pies z płonącą pochodnią w pysku? Biegnący pies „rozpalający” ogniem świat stał się znakiem rozpoznawczym dzieci świętego Dominika. Skąd wziął się ten symbol? Nie jest to tylko gra słów: Domini canes – psy Pańskie.

Wszystko zaczęło się od snu. Joanna d’ Aza, żona Feliksa Guzmana, była w ciąży z trzecim dzieckiem. Pewnego razu przyśniło jej się, że nosi w sobie psa, który biegnąc rozpala cały świat trzymaną w pysku pochodnią. Potem urodził się Dominik, który rzeczywiście zapalał świat Bożą miłością. Wielki wpływ na wychowanie dzieci (Antoniego, Manesa, Dominika oraz nieznanej z imienia ich siostry) miała właśnie ich mama – Joanna. Ona uczyła szczerej miłości do Boga, a także troski o ubogich i potrzebujących. O tym, jak bardzo przykład matki był pociągający, świadczy fakt, że najstarszy z synów, Antoni, jako kapłan diecezjalny oddał się posłudze chorym, zaś Manes i Dominik nieśli prawdę Ewangelii tym, którzy byli głodni Słowa Bożego dzieląc z nimi ich ubóstwo.

Roderyk z Cerraty pisał o niej w ten sposób:

Ojciec jego (Dominika) był człowiekiem szanowanym i zamożnym, matka zaś uczciwa, skromna i roztropna, współczująca biednym i strapionym, a wśród wszystkich niewiast tej ziemi wyróżniała się dobrą sławą.

Była też pełna miłosierdzia. Pewnego razu, widząc smutek przygnębionych, podzieliwszy się z nimi swoimi dobrami, na koniec obdarowała ubogich winem z beczki sławnej na całą okolicę. A gdy jej mąż w drodze powrotnej zbliżał się do Caleruegi, wyszli mu na spotkanie sąsiedzi, przy czym niektórzy z nich zachwalali wobec niego wino dane biednym.

Wchodząc zatem do domu, polecił żonie w obecności sąsiadów, aby go poczęstowała winem z owej beczki. A ona, zmieszana i pełna niepokoju, wszedłszy do piwnicy, gdzie przechowywano beczkę, padła na kolana i błagała Pana słowami: "Panie Jezu Chryste, chociaż jestem niegodna, byś mnie wysłuchał ze względu na moje zasługi, wysłuchaj mnie przez wzgląd na sługę Twego, a mojego syna, którego złożyłam Tobie w ofierze". Matka wiedziała bowiem o świętości syna. Wstała pełna wiary, a podszedłszy do beczki, znalazła ją pełną przedniego wina. Dzięki składając dawcy łask wszelakich, kazała obficie nalewać wina mężowi i innym obecnym. A wszyscy byli zdumieni.


Joanna była kochana przez wszystkich, zwłaszcza przez ubogich, gdyż była dla nich matką i pocieszycielką. Nic więc dziwnego, że po jej śmierci ok. 1200 roku szybko zaczął szerzyć się jej kult. Został on zatwierdzony przez Kościół dopiero w XIX wieku, gdy 1 października 1828 roku papież Leon XII beatyfikował Joannę. Dziś wspominamy ją w liturgii.